Zamontowane kilka miesięcy temu za 22 tysiące złotych progi zwalniające na ul. Niwy nie spodobały się mieszkańcom i kierowcom. Odkąd postawiono tam słupki, oddzielające progi na obydwu pasach ruchu, ktoś je notorycznie niszczy.
W efekcie trzeba kupić nowe słupki i postawić je na ulicy już po raz trzeci. Koszt montażu samych słupków z 350 zł rośnie do 1050 zł.
Nie wiadomo, czy na tym się skończy, ponieważ tajemniczy wandal, nie daje za wygraną. Urzędnicy z wydziału gospodarki komunalnej w wadowickim magistracie czują się bezsilni. Policjanci starają się ustalić tożsamość sprawcy lub sprawców dewastacji, ale na razie nie przyniosło to żadnego efektu.
Wielu mieszkańców osiedla, zwłaszcza tych zmotoryzowanych, twierdzi, że takich barier w tym miejscu być nie powinno.
- To się musiało tak skończyć. Urzędnicy się uparli. Można zrobić tutaj normalne przejście dla pieszych i wystarczyłoby - przekonuje Patryk Socha z Wadowic.
Ci, co tu mieszkają, mają inne zdanie. - Tutaj przejście dla pieszych? Auta pędzą tu jak szalone. Ścinaliby nie słupki, a ludzi - denerwuje się mieszkaniec ul. Niwa.