Halina Królikiewicz-Kwiatkowska (95 lat) i o rok starszy Eugeniusz Mróz to ostatni żyjący szkolni przyjaciele Karola Wojtyły. Ze względu na stan zdrowia coraz rzadziej wychodzą z domu. Tym razem jednak zrobili wyjątek.
Powodem był jubileusz 150 -lecia I Liceum Ogólnokształcące im. Marcina Wadowity w Wadowicach, którego Jan Paweł II jest najsłynniejszym absolwentem.
Pani Halina i pan Eugeniusz w ramach święta spotkali się w budynku szkoły-jubilatki z Agatą Kornhauser-Dudą, małżonką prezydenta RP, który objął uroczystości swoim patronatem.
Oboje, jeszcze zanim Pierwsza Dama zaszczyciła ich wizytą, usiedli razem w jednej z sal i wspominali stare dzieje.
Eugeniusz Mróz urodził się 14 marca 1920 roku w Limanowej. Jego rodzina w połowie lat 30. ubiegłego stulecia przeprowadziła się do Wadowic. Mieszkali w tej samej kamienicy co Wojtyłowie.
- Wspólnie z Karolem chodziliśmy do jednej klasy w gimnazjum. Urodziłem się 14 marca 1920 roku. To jest ten rocznik, w którym urodził się też Karol Wojtyła, tylko on w maju, a ja w marcu. Razem zdawaliśmy też maturę w 1938 roku - opowiada mężczyzna.
Po maturze ich drogi się rozeszły. Mróz rozpoczął studia prawnicze w Krakowie, a podczas okupacji był żołnierzem Armii Krajowej w wadowickim Obwodzie Narodowej Organizacji Wojskowej.
Walczył pod pseudonimem „Lima”. Jego oddział później prowadził walki w rejonie Borowej koło Mielca. Po wojnie Mróz zamieszkał w Opolu. Pracował tam jako radca prawny aż do emerytury.
Eugeniusz Mróz dobrze pamięta większość szkolnych uroczystości. Był bowiem jednym z najaktywniejszych animatorów życia koleżeńskiego przyjaciół szkolnych Jana Pawła II. Współorganizował na przykład liczne spotkania klasowe i stale utrzymywał kontakty z kolegami z ławki.
Eugeniusz Mróz chętnie opowiada o czasach szkolnych a najlepiej pamięta sztubackie, jak mówi, wygłupy.
Wadowiccy uczniowie przed II wojną światową urządzali sobie na przykład konkursy w jedzeniu kremówek.
Zasada była taka, że ten, kto zjadł ich najmniej, płacił za wszystkie kremówki, a jedna kosztowała wtedy 10 groszy, co było dla nich sporym wydatkiem.
- Jedliśmy, kto więcej da radę. Rekordzistą był, pamiętam to dobrze, nasz kolega z Kalwarii Zebrzydowskiej, który naraz zjadł ich aż 16. Mnie udało się najwięcej zjeść 10 - opowiada pan Eugeniusz.
Dziś z całej klasy żyje już tylko on.
- Maturę zdawało czterdziestu, dziesięciu z nas zginęło podczas wojny. Ledwo się człowiek obejrzał, a na tym świecie został sam. Zdrowie już nie to, zgubiłem aparat słuchowy na lewe ucho, ale pamięć mam wciąż dobrą - mówi.
Bardzo się ucieszył ze spotkania z Haliną Królikiewicz-Kwiatkowską, córką dyrektora wadowickiego gimnazjum.
- Jestem od Eugeniusza młodsza o rok, ale do szkoły nie chodziliśmy razem, bo wtedy dziewczyny nie mogły uczyć się razem z chłopcami. Byłam w gimnazjum żeńskim - opowiada pani Halina, emerytowana aktorka i wykładowca krakowskiej PWST.
- Także i z mojego rocznika nikt już nie został wśród żywych. Pamiętam szkolne zjazdy, spotkania po latach. Z czasem coraz bardziej się wykruszaliśmy i wychodzi na to, że z Eugeniuszem zgasimy, jak przyjdzie czas to przysłowiowe światło - mówi z uśmiechem.
Z młodym Karolem Wojtyłą dzieliła pasję do teatru. Występowała z nim na scenie szkolnej i na deskach Teatru Rapsodycznego. Potem związała się ze scenami teatrów krakowskich.
Zagrała 64 role w spektaklach m.in. Konrada Swinarskiego, Józefa Szajny i Jerzego Jarockiego. Występowała też jako artystka kabaretowa, grała na scenie w Jamie Michalika. Pisała również dramaty i słuchowiska radiowe.
Nadal chętnie występuje. W ubiegłą sobotę zaprezentowała w Wadowicach swój monodram „Wielki Kolega Jan Paweł II”, w którym wykorzystała wspomnienia z trwającej 70 lat znajomości z Karolem Wojtyłą .
Ma też wyjątkowe poczucie humoru. - Młodzieży, nie życzcie mi stu lat, bo chciałabym wytrwać dłużej niż jeszcze tylko pięć lat - zwróciła się do nastoletnich uczniów liceum.
Autor: Bogumił Storch