Poszkodowana rodzina Bogdana Nowaka mieszka dziś w pomieszczeniu mierzącym ok. 40 mkw. W sierpniu ubiegłego roku na ich dom spadła awionetka. Zostali bez dachu nad głową, bez mebli, ubrań, sprzętów - tak, jak stali. Do dziś także zmagają się z traumą po katastrofie, w której zginęło troje dzieci lecących cessną oraz pilot awionetki.
- Nie zapomnimy o tym nigdy. I jedynym naszym marzeniem jest to, żeby mieć znowu swój własny dom - mówią Nowakowie.
Niestety, budowa stoi dalej pod znakiem zapytania. Jest już projekt nowego domu za kwotę 250 tys. zł. Poszkodowani jednak nie mają tak dużej kwoty. "Warta" wypłaciła odszkodowanie w wysokości 137 tys. zł.
- To śmieszna kwota. Za takie pieniądze możemy sobie postawić garaż. W dodatku dom przed katastrofą był świeżo po remoncie. Mamy na to faktury i fotografie jako dowód - mówi Bogdan Nowak.
Marcin Jaworski, rzecznik prasowy "Warty", nie chciał komentować sprawy. Powołał się przy tym na tajemnicę ubezpieczeniową firmy.
- Mogę tylko przypomnieć generalną zasadę, że odszkodowanie za zniszczone mienie, wypłacane z ubezpieczenia OC sprawcy wypadku, nie może przekroczyć jego rzeczywistej wartości - powiedział Marcin Jaworski.
- Nie ma wątpliwości, że w przypadku zupełnego zniszczenia 10-letniego samochodu, towarzystwa płacą za 10-letnie auto, a nie finansują zakupu nowego tej samej klasy. Analogicznie jest w przypadku domu - dodał rzecznik.
Innego zdania jest Stanisław Moryc, przewodniczący Rady Dzielnicy XVIII Nowa Huta. - Wstąpienie na drogę sądową to trafna decyzja. Negocjacje z firmą ubezpieczeniową trwały długo i nie przyniosły efektu. Nie chodzi tu tylko o straty materialne rodziny Nowaków, ale też o to, co przeżyli - komentuje przewodniczący Stanisław Moryc.