Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wdowa po 28-letnim motocykliście w szpitalu straciła pamiątki po mężu

Paweł Szeliga
Motocyklista zginął na miejscu. Kask zostanie zwrócony rodzinie. Odzież spalono
Motocyklista zginął na miejscu. Kask zostanie zwrócony rodzinie. Odzież spalono fot. archiwum limanowskiej policji
- Gdzie jest kask i motocyklowa kurtka mojego męża? - pyta wdowa po 28-letnim motocykliście, który 30 września zginął na drodze pomiędzy Piekiełkiem i Tymbarkiem. Kobieta twierdzi, że odzież mająca dla niej dużą wartość sentymentalną została spalona w limanowskim szpitalu, dokąd przewieziono ciało mężczyzny. Miała nadzieję, że odzyska czerwoną skórzaną kurtkę i kask męża. Wie, że były niemal nienaruszone, gdy 28-latka przewieziono do prosektorium. Ciało, jeszcze w ubraniu, widzieli jej teść i ojciec, którzy pojechali do szpitala, gdy tylko dowiedzieli się o wypadku. Byli na miejscu, gdyż towarzyszyli młodemu małżeństwu w weekendowym wypadzie do znajomych w Tymbarku.

28-latek, któremu żona zakazywała jazdy na motocyklu, obawiając się o jego życie, pożyczył motor od kolegi, żeby się na nim przejechać. Wracając z krótkiej wyprawy w teren wypadł z drogi i uderzył w betonowy przepust. Zginął na miejscu.
- Zajęta pogrzebem nie myślałam o odzyskaniu odzieży męża - opowiada "Gazecie Krakowskiej" zrozpaczona wdowa. - Dopiero kilka dni później dowiedziałam się, że prawdopodobnie wszystko zostało zniszczone.

Prokurator rejonowy w Limanowej Janina Tomasik zapewnia, że kask został zabezpieczony do badań przez biegłego. Gdy wyda opinię, zostanie zwrócony rodzinie. Śledczy nie interesowali się natomiast odzieżą zmarłego, ponieważ nie miała ona znaczenia dla dochodzenia dotyczącego śmierci 28-latka.

Dyrektor limanowskiego szpitala Marcin Radzięta powiedział wczoraj "Krakowskiej", że ze względów sanitarnych rzeczy zmarłego zostały zutylizowane. Trzeba to było zrobić, gdyż ani policja, ani prokuratura, nie zabezpieczyły ich do badań. - Na miejscu była rodzina zmarłego - podkreśla dyrektor. - Jego bliscy odebrali dokumenty 28-latka, ale nie zgłaszali chęci odzyskania odzieży. W tej sytuacji, po kilku dniach, została zniszczona.

Wdowa zapowiada, że złoży do prokuratury doniesienie na szpital. Uważa, że przed spaleniem jego odzieży należało ją zapytać o zgodę. - Choć nie ma przepisów regulujących te zagadnienia, moim zdaniem inicjatywę zwrotu odzieży zmarłego powinien wykazać szpital. Grzecznościowo, z szacunku... - uważa sądecki adwokat Marek Eilmes.

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Policja uderza w środowisko kiboli

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska