Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wicepremier Jadwiga Emilewicz: prawa ręka Gowina i… prawa ręka Morawieckiego. Ma ocalić polską gospodarkę przed koronakryzysem

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Jadwiga Emilewicz ma odegrać jedną z dwóch kluczowych ról w rządzie Mateusza Morawieckiego: kiedy Łukasz Szumowski ratuje nasze życie i zdrowie, ona ma uratować gospodarkę przed pierwszą recesją od 30 lat, a może i największą w historii.
Jadwiga Emilewicz ma odegrać jedną z dwóch kluczowych ról w rządzie Mateusza Morawieckiego: kiedy Łukasz Szumowski ratuje nasze życie i zdrowie, ona ma uratować gospodarkę przed pierwszą recesją od 30 lat, a może i największą w historii. Bartek Syta
Kompetentna, energiczna, błyskotliwa, pomocna – taką Jadwigę Emilewicz znają stali bywalcy debat i konferencji organizowanych przez Dziennik Polski i Gazetę Krakowską w ramach Forum Przedsiębiorców Małopolski. Liderzy organizacji gospodarczych przyznają, że za rządów PiS stracili zaufanie do zdecydowanej większości czołowych polityków tej formacji, ale – nie do Emilewicz. Podstawowy powód: właściwie od początku próbuje ona z uporem maniaka uprościć i ułatwić działalność gospodarczą, czyli czynić dokładnie odwrotnie niż przytłaczająca większość jej kolegów i koleżanek z rządu i parlamentu.

FLESZ - Firmy w tarapatach z powodu epidemii. Nadchodzi fala zwolnień

Teraz Jadwiga Emilewicz ma odegrać jedną z dwóch kluczowych ról w rządzie Mateusza Morawieckiego: kiedy Łukasz Szumowski ratuje nasze życie i zdrowie, ona ma uratować gospodarkę przed pierwszą recesją od 30 lat, a może i największą w historii.

Powodzenie jej misji zależy jednak od tego, ile władzy pozwoli jej mieć Jarosław Kaczyński, który – jak powszechnie wiadomo – nie darzy gowinowców przesadną estymą i sympatią, i gdyby tylko mógł, w sekundę wykopałby ich z rządu. Ale nie może, bo bez nich straci w Sejmie większość. No, chyba, że ich zastraszy, bądź kupi - i przyjmie (wcieli) do PiS.

Spekulacje na ten temat trwają w obozie Zjednoczonej Prawicy, odkąd w zeszłym tygodniu Jarosław Gowin postawił się Kaczyńskiemu, a potem zrezygnował ze stanowiska wicepremiera (oraz ministra nauki), rekomendując w to miejsce Jadwigę Emilewicz.

Państwowiec. Z cienia Gowina na świecznik

„W czwartek prezydent Andrzej Duda, na wniosek premiera Mateusza Morawieckiego, powołał minister rozwoju Jadwigę Emilewicz na stanowisko wiceprezesa Rady Ministrów. Minister rozwoju, współodpowiedzialna za rządową tarczę antykryzysową dla przedsiębiorców, zastąpiła na tym stanowisku Jarosława Gowina, który podał się do dymisji” - czytamy w komunikacie Kancelarii Prezydenta.

Emilewicz jest wiceprezeską Porozumienia, uczennicą i prawą ręką twórcy i niekwestionowanego dotąd lidera tej partii, Jarosława Gowina. Po tym, jak Gowin wystąpił przeciwko Kaczyńskiemu w sprawie majowych wyborów prezydenckich (i ich przygotowanej na chybcika formy korespondencyjnej), a następnie ze zdumieniem stwierdził, iż nie może liczyć na wszystkich posłów swego ugrupowania (jest ich w sumie 18), obserwatorzy sceny politycznej zastanawiają się, czy między nim a Emilewicz wszystko jest po staremu, czy też wieloletnie więzi zostały nagle - w dramatycznej sytuacji - zerwane.

Przyjaciele Emilewicz zapewniają, że o zerwaniu nie ma mowy. - Rezygnacja Jarka i powołanie Jadwigi w jego miejsce pozwoliło Gowinowi zachować twarz w sytuacji, gdy Kaczyński się zaparł w sprawie majowych wyborów - tłumaczy członek krakowskiego Klubu Jagiellońskiego, z którego wywodzą się liderzy Porozumienia, z Gowinem i Emilewicz włącznie.

Co jest celem tej roszady?

- Uratowanie koalicji rządzącej. Ale nie po to, by zachować stołki, tylko po to, żeby Polska podczas pandemii i grożącej nam katastrofy gospodarczej nie została bez rządu. Stoimy przed największym wyzwaniem od upadku komunizmu i jednym z największych od II wojny. Nie wolno nam się pogrążyć w politycznym chaosie. To jest motywacja Jadwigi. Ona jest państwowcem - przekonuje jej młodszy kolega z KJ. I dodaje, że gdyby chociaż opozycja nie była w „totalnej rozsypce”, można by mówić o jakieś alternatywie. A dziś jej nie ma.

Emilewicz jest rodowitą krakowianką. Duży wpływ na jej aktywność społeczną i późniejsze postawy miała działalność w Szarej Siódemce, jednym z najstarszych środowisk harcerskich. Pozostały jej stamtąd liczne przyjaźnie. Po zdanej z wyróżnieniem maturze w 1993 r. w II LO im. Jana III Sobieskiego studiowała w Instytucie Nauk Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pod wpływem swych profesorów - Bogdana Szlachty i Michała Jaskólskiego - została konserwatystką.

Doświadczenie polityczne zaczęła zdobywać w latach 1999-2002, jako pracownik departamentu spraw zagranicznych premiera Jerzego Buzka, którego rząd wdrażał największe reformy po 1989 r.

Była wykładowcą w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera, stypendystką British Council na Oksfordzie. Angażowała się w wiele inicjatyw, jak Instytut Terttio Millenio, Klub Jagielloński, Ośrodek Myśli Politycznej. Tworzyła w Krakowie pierwsze muzeum PRL. W 2013 r. współtworzyła Polskę Razem Jarosława Gowina. W 2014 r. została radną wojewódzką z listy PiS. W listopadzie 2015 r. weszła do rządu Beaty Szydło.

Plan (dla Polski). Prawa ręka Morawieckiego

W rządzie Beaty Szydło została jednym z wielu wiceministrów w Ministerstwie Rozwoju, kierowanym przez ówczesnego wicepremiera Mateusza Morawieckiego. W ciągu kilku miesięcy stała się, obok Morawieckiego oraz innego wiceministra, Jerzego Kwiecińskiego (obecnie szefa PGNiG) jednym z najbardziej rozpoznawalnych członków rządu - „od gospodarki”. Szybko zaczęto o niej mówić jako prawej ręce Morawieckiego. Powód? Komunikatywność, kompetencja, energia - i niespotykane w rządzie PiS otwarcie na środowisko biznesu.

Kiedy większość ministrów forsowała swe pomysły bez konsultacji z nikim, poprzez nocne głosowania i tzw. wrzutki poselskie w Sejmie, wszystkie projekty pilotowane przez Emilewicz były owocem szczerych i wyczerpujących rozmów z organizacjami przedsiębiorców. Na każdym etapie legislacyjnym projekty jej urzędników były rzetelnie konsultowane z wszystkimi zainteresowanymi.

Ten sposób działania przeniosła Emilewicz do kolejnych miejsc pracy - Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii (którego została szefową po powstaniu pierwszego rządu Morawieckiego) oraz Ministerstwa Rozwoju (na czele którego stoi od początku obecnej kadencji). Dzięki temu powstały tak ważne regulacje, jak Konstytucja Biznesu, ustawa o sukcesji, ustawa o zatorach płatniczych, mały ZUS (dla mikrofirm) czy 100 ułatwień dla biznesu.

Przedsiębiorcy doceniali te wysiłki, wskazując jednocześnie, że są one często niweczone przez innych ministrów i polityków PiS, z prezesem tej partii na czele, który - w powszechnej opinii liderów biznesu - „nie rozumie gospodarki i nie ma do niej serca”, a w dodatku „uważa, że pieniądze biorą się z bankomatu”.

Jednocześnie szefowie organizacji przedsiębiorców z Małopolski chwalą Emilewicz za szybkie i konkretne reakcje na ich prośby i skargi związane z (nie)działaniem jakichś przepisów lub urzędników. Wielokrotnie zdarzyło się, że problem zgłoszony przez nich podczas Forum Przedsiębiorców (gdzie minister Emilewicz nie tylko występuje, ale też zalicza zawsze rundę pytań i wniosków uczestników konferencji) znajdował rozwiązanie w ciągu kilku dni czy tygodni. Przedsiębiorcy przyznają, że „to w tym rządzie ewenement”. Podoba im się także, że Emilewicz potrafiła doprowadzić do powstania instytucji Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. Powołany na to stanowisko były poseł PiS Adam Abramowicz okazał się człowiekiem zaskakująco kompetentnym, pomocnym i - jak na PiS - niezależnym od władzy. Panuje jednak opinia, że „niezbyt wiele może”.

Święta Jadwiga od start upów

Jadwiga Emilewicz starała się w ostatnich latach zachęcić przedsiębiorców do głębokich zmian: innowacyjności, szukania nowych pomysłów na biznes, rynków, budowania silnych marek, współpracy ze startupami (to jej konik, więc niektórzy mówią o niej: „Święta Jadwiga od startupów”).

- Przez ostatnich 200 lat było w Polsce mnóstwo wspaniałych pomysłów. Przez rozbiory, wojnę, komunizm nie mogliśmy wykorzystać swego wielkiego potencjału. Musimy zawalczyć o właściwie miejsce w świecie. Sprawić, by polskie produkty i polskie firmy podbiły świat. Zrobimy to, albo popadniemy w przeciętność - mówiła nam półtora roku temu tuż po tym, jak Jarosław Gowin zaproponował, by została kandydatką Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Krakowa (biznes jej kibicował, ale Kaczyński wskazał Małgorzatę Wassermann).

Dodawała z pasją: - Premier Morawiecki podjął bardzo ambitne wyzwanie przestawienia Polski na nowe ścieżki rozwoju. Dotychczas rozwijaliśmy się w oparciu o tanią siłę roboczą, montowanie cudzych produktów... Staramy się sprawić, by dalszy rozwój wiązał się z realizacją własnych projektów i przeobrażaniem ich w produkty i usługi, które podbiją świat.

Zapytaliśmy ją wtedy o idealizm: - Powszechna opinia jest taka, że do Warszawy polityk jedzie po to, by się nachapać. Za komuny symbolem był „Miś”, teraz - Misiewicz.

Odparła: - Dla osób z mojego środowiska – harcerstwa, Klubu Jagiellońskiego - służba publiczna, praca dla Polski, jest najwyższą formą samorealizacji. Dlatego dobrze się czuję tu, gdzie jestem - odparła. I zastrzegła: - Ja tak myślę nie od dziś! Można sprawdzić, co pisałam i mówiłam dekadę temu i wcześniej. Pewnie i dawni studenci mogą to potwierdzić. I szczęśliwie mam wokół wielu idealistów, część z nich sprawuje funkcje publiczne.

Koronawirus: aktualizowany raport

Na pytanie od to, czy nie jest - jak wielu innych polityków - marionetką w rękach Jarosława Kaczyńskiego, odpowiedziała: - Proszę zapytać moich przełożonych, czy rzeczywiście jestem osobą, którą łatwo sterować i która daje sobie bez większych problemów wejść na głowę, tylko dlatego, że ktoś ma takie czy inne imię.

Jej bezpośrednim przełożonym był wtedy, podobnie jak teraz, Mateusz Morawiecki. Zapytana, co jej zdaniem kieruje premierem, odparła bez wahania:

- Apetyt na dużą zmianę. On jest wzorcową krzyżówką polskiej duszy, romantyczno-pozytywistycznej. Z jednej strony wielka wizja, z drugiej - pragmatyzm, umiejętność realizacji celów. Ci, w których ta mieszanka ma odpowiednie proporcje, osiągają najlepsze efekty. Atutem premiera jest też duże zamiłowanie do historii. Jak słyszy, że coś się ślimaczy lub „nie da”, wyciąga przykład z dziejów. Międzywojnie jest przezeń nieustannie przywoływane: ile my zrobiliśmy, a ile udało się pokoleniom, które punkt startu miały niewyobrażalnie trudniejszy. Stąd ambitne cele.

Z kolei postawę „gowinowców” (i siebie samej) w czasie kryzysu wokół pisowskich zmian w sądownictwie tłumaczyła tak:

- Uważamy, że warto Polskę reformować, nawet głęboko, ale trzeba do tego przekonać Polaków. Duże reformy zawsze będą budzić skrajne emocje, ale można nimi zarządzać. Taka jest nasza rola. W kwestii reformy sądów można było łatwo pozyskać tysiące sędziów, którzy uważają, że Temida wymaga zmian. Na pewno mówienie, że całe środowisko sędziowskie jest „po jednych pieniądzach”, nie jest sprawiedliwe i powoduje, że zamiast ambasadorów zmiany zyskujemy wrogów. Reformy dotyczące danego środowiska winny być wprowadzane w dialogu z nim, a nie na polu bitwy, zaś powody zmian trzeba ogółowi Polaków jasno i uczciwie tłumaczyć.

Ograniczenia. Lojalna wobec prezesa?

Ci sami, którzy chwalą nową wicepremier za energię, pasję, kompetencję, podkreślają, że w wielu ważnych sprawach „Emilewicz może i chce, ale nic nie może”. Tak - bardzo krytycznie - organizacje gospodarcze oceniają prace nad tzw. pierwszą tarczą antykryzysową (uchwaloną przez Sejm z końcem marca), która miała zapobiec masowej upadłości firm i eksplozji bezrobocia. Aż 90 proc. przedsiębiorców uznało ten pakiet za dziurawy i nieskuteczny.

- Myśmy przed tym ostrzegali Emilewicz, pokazując wszystkie dziury, ona o wszystkim wiedziała i przyznawała nam rację. Ale jak przyszło do głosowania, to PiS przyjął własną, strasznie denną wersją tarczy, wymyśloną nie wiadomo przez kogo, nie biorąc pod uwagę głosów – wszystkich przecież – organizacji gospodarczych - żali się krakowski działacz organizacji zrzeszającej głównie mikro, małe i średnie firmy. Starania Emilewicz kwituje krótko: „dużo chęci i jeszcze więcej niemocy”.

Wyjaśnia, że większość przedsiębiorców doskonale zdaje sobie sprawę, że owa niemoc jest (była?) konsekwencją przekonania Jarosława Kaczyńskiego, iż „polscy przedsiębiorcy śpią na miliardach”, więc nie ma im co przesadnie pomagać. Dopiero gdy z początkiem kwietnia liczba zawieszonych działalności gospodarczych i zarejestrowanych bezrobotnych zaczęła rosnąc wykładniczo, gdy twarde dane z państwowych banków pokazały bezprecedensowy w dziejach - bo aż 90-procentowy - spadek wartości transakcji w kilku sektorach i branżach, Kaczyński dał Morawieckiemu i Emilewicz zielone światło do dalszych działań. Stąd wzmocnienie tarczy antykryzysowej, m.in. 100 mld zł na wsparcie wszystkich firm, nie tylko najmniejszych.

Działacze gospodarczy zwracają uwagę, że przez kilka dni Emilewicz była „wyraźnie odsunięta od tarczy”, prezentację założeń powierzono premierowi lub innym, mniej znanym członkom PiS. - Kandydatka na wicepremier musiała zapewne udowodnić swą lojalność - przypuszczają zgodnie liderzy krakowskich organizacji biznesu.

Emilewicz prywatnie: Marcin, Iwo, Ignacy, Benek

„Zaangażowanie publiczne to jedno. Moją przygodą i wielką namiętnością jest rodzina. Razem z mężem Marcinem wychowujemy trzech fantastycznych synów. Iwo, Ignacy i Benek przypominają o tym, co najważniejsze” - napisała Emilewicz na ministerialnej stronie.

Marcin Emilewicz próbował kariery politycznej nieco wcześniej, ale kiedy Jadwiga zaczęła piąć się w górę – zrezygnował z tych ambicji. Jest z wykształcenia politologiem, był doradcą Ministra Kultury i Dziedzictwa narodowego w latach 2000–2001.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska