Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiceprezydent Tarnowa: W pewnych sprawach decyzje zapadały za moimi plecami

Rozmawiał Andrzej Skórka
Henryk Słomka-Narożański od 2006 roku zajmuje stanowisko pierwszego zastępcy prezydenta Tarnowa. Od chwili zatrzymania Ryszarda Ś. przejął wszystkie kompetencje szefa samorządu.
Henryk Słomka-Narożański od 2006 roku zajmuje stanowisko pierwszego zastępcy prezydenta Tarnowa. Od chwili zatrzymania Ryszarda Ś. przejął wszystkie kompetencje szefa samorządu. Michał Gąciarz
Z Henrykiem Słomką-Narożańskim rozmawiamy o politycznej sytuacji w Tarnowie i rychłym rozpadzie koalicji PO-"Tarnowianie".

Zarząd PO chce zerwania koalicji z "Tarnowianami". Przyszłoroczny budżet jest już uchwalony, czyli wasze drogi szybko mogą się rozejść?
Fajnie byłoby, gdybyśmy do końca kadencji dojechali wspólnie. Ale napotykając systematyczny opór i brak współpracy ze strony koalicjanta, nie widzimy innego wyjścia.

Platforma chce rządzić miastem samodzielnie, ale co będzie jeśli prezydent wróci na stanowisko?
To rozsądny człowiek. Myślę, że, po zapoznaniu się, zrozumie nasze argumenty i powody tej decyzji. Nie sądzę, by próbował "czyścić" urząd do spodu. Na kilka miesięcy przed wyborami stać się tak nie powinno.

Dużo rozmyślał pan w święta o sytuacji w mieście, w magistracie, o koalicji?
Potrafię na szczęście na jakiś czas wyłączyć się z rozmyślania o codziennych problemach. Adrenalina zwykle pojawia się po południu, w ostatnim dniu wolnego - świąt czy też weekendu. Tak było i tym razem.

Adrenalina? Przecież przez trzy miesiące od czasu aresztowania prezydenta administrował pan miastem spokojnie, bez gwałtownych ruchów, decyzji.

O przepraszam. Proces uchwalania budżetu to wcale nie jest spokojne administrowanie miastem. Na sesji wszystko dobrze się skończyło, ale już choćby dyskusja przed głosowaniem nie była dla mnie przyjemna. Cieszę się natomiast, że sposób mojego kierowania miastem oceniany jest jako spokojny. To dobrze, spokój w tym wszystkim jest ważny.

Podczas sesji budżetowej cierpkie słowa słyszał pan między innymi od radnych koalicji. Koniec współpracy z "Tarnowianami" już wtedy był bliski?

My do tego nie dążyliśmy, ale koalicjant zachowywał się coraz gorzej. W pewnych sprawach, choćby rozwiązania problemu związanego z finansowaniem nieszczęsnego łącznika autostradowego, powinniśmy mieć jego wsparcie. Tymczasem z ust jednego z przedstawicieli "Tarnowian" padła już negacja pomysłu na zwrot dotacji unijnej do łącznika i pozyskania tych pieniędzy na inne drogowe zadania. I zapowiedź, że radny tego pomysłu na forum rady nie poprze. W tym aspekcie funkcjonowanie koalicji należało głęboko zweryfikować i przemyśleć. I zdecydować się na zmiany, które wzmocnią miasto. Nie chodziło tu tylko, chociaż też, o wizerunkowe odium, ale i o brak dialogu z niektórymi przedstawicielami koalicji. Nie wszyscy pomagali, jednoczyli się we wspólnym interesie - przyszłości i rozwoju miasta, ale generowali konflikty, rozdrabniali, motali w tym wszystkim. Może też próbowali jak najwięcej ugrać dla siebie. I to jest niedobre.

W sprawie łącznika to zdaje się był jeden głos, a nie stanowisko "Tarnowian"?

Ale koalicjant od takiego postawienia sprawy się nie odciął. A można było powiedzieć, że to tylko opinia jednej osoby. Nic takiego jednak nie padło.

Podobno już szykuje pan w urzędzie spore zmiany?
Po nowym roku planuję reorganizację niektórych działów urzędu.

Jakieś ruchy personalne?

Pewne komórki trzeba personalnie wzmocnić. W magistracie oraz jego otoczeniu.

Na kierowniczych fotelach w urzędzie? A mówiąc o otoczeniu ma pan na myśli Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych albo klaster przemysłowy?

Proszę o inny zestaw pytań. Niczego więcej teraz nie powiem. Wszystkiego dowiecie się państwo już niebawem.

Według pana prezydent miasta powinien wyjść z aresztu?

Z ludzkiego punktu widzenia, jak najbardziej powinien opuścić to miejsce.

A z punktu widzenia osoby, która pełni teraz jego obowiązki? Wolny, ale ewentualnie zawieszony w pełnieniu obowiązków Ryszard Ś. nie będzie wpływał na sytuację w mieście?

Wierzę, że prezydent jest na tyle mądrą osobą, że będzie respektował sądowe postanowienia. W przeciwnym razie skutki mogłyby być dla niego niedobre.

Jakie są pańskie relacje z prezydentem?

Dobre. Do pewnego czasu całkiem dobre. Do momentu, kiedy zacząłem odnosić wrażenie, że pewne decyzje w podległym mi pionie urzędu zapadają poza mną.

Ano właśnie. Szef PO w Tarnowie poseł Robert Wardzała twierdzi wręcz, że został pan odsunięty od podejmowania decyzji. Pewnego dnia prezydent powiedział panu: "Henryk, w sprawach takich i takich, decyzję podejmuję ja"?
Niczego takiego nie było. Gdyby tak powiedział, zrozumiałbym. Sam natomiast zacząłem dostrzegać, że jestem w pewnych sprawach marginalizowany. Czułem się z tym mało komfortowo, ale tłumaczyłem to sobie, że to prezydent jest szefem całego urzędu i ma prawo podejmować decyzje także w moim pionie. Teraz, kiedy mam możliwość wglądu we wszystkie dokumenty, czy rozmowy z ludźmi wyraźnie dostrzegam, że pominięto mnie w kilkunastu przypadkach.

Nic pan z tym nie robił?

Próbowałem reagować. W rezultacie jeden z dyrektorów na mój wniosek otrzymał od prezydenta słowne upomnienie za przekroczenie uprawnień. Ale szef miał do mnie swego rodzaju pretensje, że mogłem rzecz załatwić inaczej. Ten sam dyrektor w kolejnym roku popełniał następne błędy i niedopatrzenia. Podczas naszych rozmów próbowałem je korygować. Ale wówczas słyszałem, że wszystko zostało wcześniej uzgodnione z szefem.

Chodziło o dyrektora Centrum Usług Ogólnomiejskich?

Nie będę operował nazwiskami.

Czego konkretnie dotyczyły te błędy, czy przekroczenia uprawnień?

Na przykład zmiany technologii przy remontach niektórych ulic. Na dziś więcej powiedzieć nie mogę.

Nadzorował pan prześwietlany wciąż przez prokuraturę projekt budowy łącznika?

Nadzór miałem, nie byłem jednak w stanie stwierdzić, że w jej trakcie złamano prawo albo fałszowano dokumenty. Żadnych tego rodzaju nieprawidłowości nie wykryły również kontrole urzędu marszałkowskiego ani urzędu kontroli skarbowej. Trafiały do mnie dokumenty do podpisu zaparafowane wcześniej przez wiele osób. Nie da się być fachowcem we wszystkich tematach, albo traktować pracowników jak potencjalnych przestępców. Ja ludziom ufam.

Nie czuje się pan więc współodpowiedzialny za to, że do nieprawidłowości doszło?
Czuję się odpowiedzialny. Praca na moim stanowisku łączy się z odpowiedzialnością za miasto.

A nie chodzi panu po głowie myśl, żeby w imię tej odpowiedzialności zrezygnować ze stanowiska?

Na dziś takiego kroku nie przewiduję. Nie powiem, że takie myśli się nie pojawiają. Ale przeważają inne. Że trzeba dojechać do końca kadencji, wszystkie sprawy wyjaśnić, pomóc miastu. Poza tym nie chciałbym, żeby Tarnowem rządził komisarz. Dla miasta nie byłoby to dobre rozwiązanie.

Napięcie z pracy "przynosi" pan do domu?
Bywa, że przychodzę z pracy zdenerwowany. Ale staram się nie wyładowywać złości na rodzinie. Mam nadzieję, że mi się to udaje. Na pewno natomiast gorzej sypiam.

Podobno kiedy na początku grudnia funkcjonariusze ABW przyjechali do urzędu po raz kolejny po jakieś dokumenty, telefonicznie uspokajał pan żonę.

Gdy funkcjonariusze się pojawili, na korytarzu byli akurat dwaj radni. Zaraz potem w miasto poszła plotka, że zostałem zatrzymany. Jak przeczytałem to gdzieś w internetowych komentarzach, zadzwoniłem do żony. Powiedziałem, że jestem, że pracuję i nic strasznego się nie dzieje.

Nie dziwi pana, że jako osoby formalnie nadzorującej drogowe inwestycje do tej pory nie przesłuchiwano pana jako świadka w śledztwach prowadzonych przez krakowską prokuraturę?

Być może postępowania nie są związane z moją osobą, albo dotyczą decyzji, które zapadały poza mną? Nie wiem, ale takiego przesłuchania nie wykluczam. Zresztą w swojej pracy samorządowej jako świadek byłem już słuchany w wielu sprawach.

Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska