Zjawisko, w którym ciała niebieskie z punktu widzenia obserwatora ustawiają się w jednej linii nazywamy koniunkcją. Przeważnie dotyczy to dwóch, trzech planet, często w połączeniu z Księżycem – tego roku w czerwcu można podziwiać na niebie aż pięć planet, które tak się właśnie umiejscowiły. W piątek do koniunkcji dołączył też i Księżyc, czyniąc tym samym połączenie aż 6 ciał niebieskich. Taka sytuacja występuje cyklicznie, raz na 18 lat.
Ciekawostką jest fakt, że pięć planet, patrząc od lewej strony, ułożyło się w kolejności ich położenia w Układzie Słonecznym - chodzi o planety Merkury, Wenus, Mars, Jowisz i Saturn. Sierp Księżyca dołączył w piątek zawiesiwszy się pomiędzy Marsem i Wenus, niejako w zamian za naszą planetę, albowiem w Układzie Słonecznym to ziemia znajduje się pomiędzy tymi dwoma.
Zjawisko było widoczne na firmamencie od 3 czerwca. Z upływem miesiąca stawało się coraz prostsze do ujrzenia, nawet gołym okiem. Kulminacja nastąpiła 24 czerwca, ale naukowcy informują, że planety pozostaną w takim układzie do poniedziałku 27 czerwca – nie jest zatem za późno, by przyjrzeć się nocnemu niebu, a zjawisko jest najlepiej widoczne przed świtem.
Planet ułożonych w jednej linii należy szukać na północno-wschodnim nieboskłonie. Aby lepiej dostrzec efekt, radzimy obrać miejsce do obserwacji oddalone od źródeł światła emitowanych np. przez zabudowania i latarnie. Na jakość obrazu wpłynie także oczywiście dodatkowy sprzęt - lornetka lub, jeszcze lepiej, luneta.
