

Wisła - piłkarska ofiara pandemii
Wisła Kraków znakomicie wystartowała w 2020 roku. Ogrywała kolejnych rywali, a jeśli nie ogrywała, to przynajmniej nie przegrywała. Drużyna była świetnie przygotowania do sezonu i mało kto mówił już o walce o utrzymanie, a większość zastanawiała się, czy dzięki skutecznemu finiszowi uda się jeszcze wskoczyć do czołowej ósemki. A później przyszedł marzec… Liga, sport i prawie wszystkie sektory życia w Polsce zostały zastopowane przez koronawirusa. Tygodnie mijały, nie wiadomo było, czy piłkarze wrócą na boiska, a ci ćwiczyli w domach. Gdy już okazało się, że jednak sezon w Polsce zostanie dokończony, wrócili do treningów grupowych, a następnie meczów. I tak jak Wisła była zespołem najlepszym przed zatrzymaniem rozgrywek, tak jest obecnie najgorszym po restarcie ligi. Dwie porażki, bilans bramkowy 1:7 - to nie brzmi dobrze. I nie wszystko można tłumaczyć tym, że „Biała Gwiazda” grała z mistrzem, a następnie wicemistrzem i liderem tabeli. Coś nam się wydaje, że gdyby liga nie została zatrzymana, to ani Piast, ani Legia tak łatwo w meczach z Wisłą punktów by nie zgarnęli...

Co z tym przygotowaniem fizycznym?
I tutaj dochodzimy do tego jak wiślacy wyglądają w meczach. A wyglądają po prostu słabo. Jakby trener Artur Skowronek nie zaklinał rzeczywistości, to gołym okiem widać, że coś jest nie tak… Plus jest taki, że o ile w meczu z Piastem cały mecz wyglądał tragicznie, o tyle z Legią drużyna wyglądała już lepiej przynajmniej w pierwszej połowie. Gdyby jednak już teraz wszystko było tip top, co wydaje nam się, że taki Kuba Błaszczykowski wykorzystałby sytuację z początku drugiej połowy z zamkniętymi oczami. A tymczasem mieliśmy takie wrażenie, jakby biegł z workiem węgla na plecach, a goniący go Vesović bez takiego obciążenia...

Brakuje siły ognia
Gdyby trener Artur Skowronek miał włosy na głowie, to pewnie rwałby je teraz. Do ligowej wiosny przystępował z czterema napastnikami. Wymieńmy ich: Paweł Brożek, Aleksander Buksa, Alon Turgeman, Lubomir Tupta. Na ten moment został mu tylko ten ostatni, bo pozostali zmagają się z kontuzjami. I tutaj szkoleniowiec Wisły musi się modlić, żeby doszedł do pełni sił i formy przynajmniej Turgeman, bo coś nam się zdaje, że z samym Tuptą to ekstraklasę będzie niezwykle trudno obronić. Bo jak już przyjdzie toczyć te mecze o życie z Arką czy Koroną, to ktoś bramki strzelać musi…