WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
Piątkowy mecz to miał być dla „Białej Gwiazdy” test. Podwójny, bo raz jak szybo stanie na nogi po porażce z ŁKS-em w Łodzi, dwa czy wreszcie będzie w stanie pokonać zespół z czołówki. Na oba pytania piłkarze z ul. Reymonta udzielili pozytywnej odpowiedzi. Wygrali z mocnym Bruk-Betem Termalicą Nieciecza zasłużenie i awansowali w tabeli. O dwa miejsca, bo nie tylko wyprzedzili „Słonie”, ale również Puszczę Niepołomice, która dwa punkty straciła w Katowicach po remisie 2:2 z GKS-em. Tylko Ruch Chorzów nie dał się ostatecznie zdystansować w tej kolejce, bo na piątkowe zwycięstwo drużyny Radosława Sobolewskiego „Niebiescy” odpowiedzieli w sobotę pokonaniem 2:0 Arki w Gdyni. I to chorzowianie są na razie drudzy w tabeli, ale do końca sezonu zasadniczego są jeszcze trzy kolejki i wiele może się wydarzyć.
Z perspektywy Wisły najważniejszą informacją jest ta, że wciąż jest w grze o bezpośredni awans. Ona może toczyć się nawet do ostatniej kolejki, bo w tabeli jest bardzo ciasno. Zresztą nie tylko o sam bezpośredni awans, ale o jak najlepsze miejsce w barażach. Najlepsze to trzecie, bo zapewnia grę u siebie i w półfinale i w ewentualnych finale. A ile znaczy dla Wisły obiekt przy ul. Reymonta, nikogo przekonywać nie trzeba. W tym roku wygrała na nim wszystkie mecze. W sobotę o mury twierdzy Reymonta rozbiły się „Słonie”. Bruk-Bet tylko przez moment w pierwszej połowie dotrzymywał kroku Wiśle. Ta prowadziła po pięknej akcji duetu Luis Fernandez - Miki Villar, ale dość szybko wyrównał Kacper Karasek, który po serii błędów wiślaków stanął oko w oko z Mikołajem Biegańskim i szansy nie zmarnował.
Problem gości zrodził się krótko przed przerwą gdy kontuzji doznał Andrij Dombrowskyj. Piłkarz kluczowy dla Rodoslava Latala, o którym szkoleniowiec gości mówił po końcowym gwizdku: - Po kontuzji Dombrowskyja straciliśmy środek boiska i Wisła była lepsza w drugiej części pierwszej połowy. W drugiej połowie próbowaliśmy coś zmienić, ale brakowało nam atutów w środku boiska, a po stracie drugiej bramki było już ciężko coś wymyślić.
A ta druga bramka to było prawdziwe cudo. Bartosz Jaroch uderzył mocno, precyzyjnie, w samo okienko. Krakowianie mogli ten mecz uspokoić kolejnymi golami, ale marnowali doskonałe okazje na podwyższenie wyniku. Trener Radosław Sobolewski i tak jednak mógł zacierać ręce, bo Wisła wygrała i to wcale nie w najsilniejszym składzie. Okazało się jednak, że tacy dublerzy jak Dawid Szot czy Momo Cisse akurat w sobotę dali naprawdę radę, zagrali po prostu dobry mecz.
- Już jest taki moment rozgrywek, że tak naprawdę każdy zespół ma swoje problemy - nie dramatyzował Radosław Sobolewski, a pytany czy ma już plan jak zastąpić w następnym meczu Luisa Fernandeza, który w piątek dostał czwartą żółtą kartkę w sezonie, dodał: - Ten pomysł jest od dłuższego czasu, bo Luis i tak dość długo grał na tym zagrożeniu.
Nie dramatyzował w piątek wieczorem również cytowany już Radoslav Latal. - Przegraliśmy w Krakowie bitwę, ale wojna o awans wciąż trwa - podsumował szkoleniowiec „Słoni”. Nic dodać, nić ująć. Do końca tej wojny jeszcze trzy kolejki, a dla niektórych dodatkowo baraże.
- Kraków piłką podzielony. Które osiedla i dzielnice są za Cracovią, a które za Wisłą?
- Lista przebojów Wisły Kraków! TOP 20 przyśpiewek na finał Pucharu Polski
- Góralskie królestwo Marty i Dawida Kubackich. W Szaflarach zbudowali piękny dom
- Hiszpańska ofensywa w Wiśle! Piłkarze "Białej Gwiazdy" na prywatnych zdjęciach
- Strzelcy bramek dla Cracovii
- Tajemnice obiektów Wisły Kraków. Zaglądamy we wszystkie zakamarki
