NIGDY NIE LEKCEWAŻ RYWALA
Gdy rok temu Wisła Kraków skompromitowała się w Pucharze Polski, odpadając z II-ligowymi Błękitnymi Stargard, wydawało się, że to mimo wszystko wypadek pracy, który trudno będzie powtórzyć przez kolejne kilka lat. Chyba nikt nie przypuszczał, że rok później „Biała Gwiazda” skompromituje się jeszcze bardziej, bo odpadnie po meczu z III-ligowcem. A jednak w Wiśle nie wyciągnięto ŻADNYCH wniosków po poprzednim sezonie, dosłownie żadnych. Mogą trener Artur Skowronek i jego piłkarze opowiadać teraz różne bajki, ale obraz sobotniego meczu był taki, że każdy doszedłby do wniosku, że wiślacy zlekceważyli przeciwnika. Żeby upewnić się, czy tylko my mamy takie wrażenie, zapytaliśmy kilka osób, które oglądały ten mecz. I każda z nich powiedziała dokładnie to samo. A już szczególnie widać to było po golu na 1:0, gdy krakowianie prezentowali się tak, jakby uznali, że mecz już właściwie sam się wygrał. Jak się okazało, mocno przedwcześnie…
MARKETINGOWA KATASTROFA
Na meczu w Ostrowcu obecne były władze Wisły z prezesem Dawidem Błaszczykowskim, a także właścicielami Tomaszem Jażdzyński i Jarosławem Królewskim na czele. Ich reakcja po końcowym gwizdku była zbliżona do odczuć kibiców. Wparowali po meczu do szatni, gdzie jak usłyszeliśmy, „wióry latały” przy wystąpieniu Błaszczykowskiego. Jażdzyński, gdy nieco ochłonął przeprosił kibiców za pośrednictwem Twittera, a Królewski na jakiś czas zaprzestał wpisów w tym portalu społecznościowym, co w jego przypadku doprawdy duże wyrzeczenie… Trudno się dziwić takim reakcjom, bo dla Wisły porażka z KSZO to prawdziwa katastrofa marketingowa. Już nawet nie ma co wspominać, że „Biała Gwiazda” na własne życzenie straciła mnóstwo pieniędzy, jakie były do podniesienia z boiska z Pucharze Polski. Jak jednak prowadzić teraz akcje promocyjne sprzedaży karnetów, pamiątek, zachęcać sponsorów do wejścia do klubu? Wystarczy poczytać, co piszą kibice… To już nie jest zwykły żal po porażce. Może pora, żeby panowie piłkarze uświadomili sobie, że oni też są odpowiedzialni za przyszłość Wisły! Od 1,5 roku mogą czuć się w tym klubie, jak pączki w maśle. Wypłaty na czas, wszystko, co potrzebne do treningu, a nawet jak w poprzednim sezonie przegrali jedenaście meczów z rzędu, to słyszeli z trybun wsparcie. Można odnieść wrażenie, jakby doszli do wniosku, że co by się nie stało, to jakoś to będzie… No to później są takie efekty, jak w sobotę w Ostrowcu Św. Może czas zacząć naprawdę od futbolistów wymagać, a w razie takiej parodii futbolu, jaką odstawili w meczu z KSZO, zacząć wyciągać konsekwencje.
ZNÓW PROBLEM Z PRZYGOTOWANIEM FIZYCZNYM?
Nie chcemy jeszcze uprzedzać faktów, ale dwa sparingi plus mecz w Ostrowcu Świętokrzyskim nie dały obrazu drużyny, która „fruwa” po boisku. To wręcz mocno zastanawiające, że w spotkaniu z KSZO momentami gospodarze byli szybsi, bardziej dynamiczni. Pozostaje mieć nadzieję, że sztab trenerski Wisły wiedział co robi w okresie przygotowawczym i drużyna z formą fizyczną trafi na pierwszy mecz sezonu ligowego. Na razie warto, żeby w tej sprawie zapaliła się jeśli nie czerwona, to przynajmniej pomarańczowa lampka.
