

FAIR PLAY, CZYLI DOBRY PRZYKŁAD DLA KIBICÓW
Wiele było dyskusji przed meczem Wisły w Warszawie, czy piłkarze „Białej Gwiazdy” zrobią szpaler dla mistrzów Polski, gdy obie drużyny będą wychodzić na boisko. Krakowianie taki szpaler zrobili i tylko można im przyklasnąć, bo to dowód na to, że można w tej lidze walczyć na całego, ale gdzieś na końcu, a może nawet na początku powinien być szacunek dla przeciwnika, dla zwycięzcy i fair play. Bo to wciąż jest przede wszystkim sport, a piłkarze powinni dawać przykład kibicom szacunku dla rywala i zwykłej międzyludzkiej normalności.

PUNKTY TO PODSTAWA
Na początku roku Wisła imponowała rozmachem gry. W ostatnich meczach pokazał natomiast, że w momencie kryzysu potrafi postawić na pragmatyzm. Nie czarujmy się, mecze „Białej Gwiazdy” z Cracovią i Legią, to nie były widowiska, które można wysłać w świat, żeby reklamować polską ekstraklasę. W sytuacji, w jakiej znalazła się Wisła, mocno na własne życzenie, trzeba było zapomnieć o fajerwerkach, a postawić na konkrety w postaci punktów. Bo to one są podstawą potrzebną do utrzymania.

OFENSYWA? TRZEBA POCZEKAĆ DO NASTĘPNEGO SEZONU
Wisła zaczęła grać bardziej defensywnie, bo zupełnie nie układa się jej ostatnio gra z przodu. To jest wręcz jakiś dramat, co prezentują krakowanie w ofensywie. Nie potrafią zaskoczyć rywali ani z gry, ani z rzutów rożnych, wolnych. Ani środkiem, ani skrzydłami. Odnosimy wrażenie, że jeśli kibice Wisły liczą na poprawę gry ofensywnej, to muszą poczekać… do nowego sezonu. Patrząc na ostatnie okna transferowe może to być złudna nadzieja, ale może wreszcie uda się władzom klubu dołożyć trochę jakości do ofensywy, bo ostatnio w grze „Białej Gwiazdy” jest jej jak na lekarstwo.