

ŹLE, CORAZ GORZEJ
Mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała mógł być szokiem poznawczym dla niektórych kibiców Wisły Kraków. Niektórych, bo bardziej uważni obserwatorzy musieli zauważyć, że ostatni naprawdę dobry mecz, to „Biała Gwiazda” zagrała z Pogonią Szczecin. Tylko, że to było jeszcze w lutym… A później krakowian można było chwalić przede wszystkim za to, że potrafią zbierać punkty w meczach, w których nie zachwycają. W Bielsku-Białej piłkarskiego szczęścia już nie było, bo być nie mogło. A nie mogło, bo gra była już po prostu beznadziejna… I ten systematyczny spadek formy musi martwić kibiców najbardziej.

FATALNA OBRONA
Dawno Wisła nie zagrała tak słabo w obronie. To wręcz zatrważające co wyprawiali choćby stoperzy Michal Frydrych i Uros Radaković. Szczególnie w pierwszej połowie, choć i w drugiej nie ustrzegli się potknięć. I to trzeba będzie poprawić jak najszybciej, bo Wisłę czekają niedługo mecze z drużynami, które mają większą siłę ognia w ataku niż Podbeskidzie.

PRZERWA NIE POMOGŁA
Ci, którzy liczyli na to, że w przerwie na mecze reprezentacji Wisła wróci do takiej formy, jaką prezentowała na początku roku, srodze się zawiedli. Wisła gra jeszcze gorzej niż przed wspomnianą przerwą.