

TAKIE COŚ NIE POWINNO SIĘ PRZYTRAFIĆ
Bez względu na okoliczności, problemy, klasę rywala i co tylko ktoś sobie może jeszcze do tego dołożyć, porażka 0:5 na własnym stadionie Wiśle Kraków w ekstraklasie przytrafić się nie powinna. Tę prawdę piłkarze „Białej Gwiazdy” powinni zrozumieć. Nie wiemy, czy mają tego świadomość, ale w sobotę wyrównali rekord najwyższej przegranej porażki ze Śląskiem Wrocław w całej historii tej rywalizacji. A rekord ten został ustanowiony ponad 32 lata temu, dokładnie 24 maja 1989 roku. Również przy ul. Reymonta i to w dość mocno kuriozalnych okolicznościach… Wtedy piłkarze Wisły mieli już tak mocno nie po drodze z trenerem Aleksandrem Brożyniakiem, że… Resztę kibice, szczególnie pamiętający tamte czasy, mogą sobie dopowiedzieć. Teraz relacje na linii trener - drużyna są nieporównywalnie lepsze. Tym bardziej zespół nie powinien dopuścić do takiej klęski.

JEŚLI TAK BARDZO NIE IDZIE, TRZEBA OGRANICZYĆ STRATY
W sobotę wieczorem nie minęło nawet pół godziny i Wisła miała przegrany mecz. Nawet jeśli w tej drużynie jest wielu młodych, niedoświadczonych zawodników, to jest również spore grono ligowych wyjadaczy. I oni powinni najlepiej wiedzieć, że w takiej sytuacji trzeba po prostu minimalizować straty. Co to oznacza? Ano to, że wysoka porażka 0:3 jednak różni się znacząco od klęski 0:5. Tym bardziej na swoim boisku.

NIE MA CO KOMBINOWAĆ Z USTAWIENIEM
Adrian Gula pozmieniał ustawienie przed meczem ze Śląskiem i nie wyszło to drużynie na dobre. Dziury, szczególnie w obronie były tak potężne, że wrocławianie wjeżdżali w obronę „Białej Gwiazdy” jak w autostradę z trzema pasami ruchu w jedną stronę. Może zatem lepiej wrócić do najbardziej sprawdzonego ustawienia z czterema obrońcami. To na razie Wiśle odpowiada najlepiej i rozgrywa przy nim najlepsze mecze.