
DOBRE WYBORY RADOSŁAWA SOBOLEWSKIEGO
Radosław Sobolewski dokonał niewielkich zmian w wyjściowym składzie i okazały się to dobre wybory, bo Dawid Olejarka i Igor Sapała zagrali niezły mecz. Wyszły też Sobolewskiemu w większości zmiany. Miki Villar zaliczył gola i asystę, a Jesus Alfaro asystę. Tym razem plus dla szkoleniowca Wisły za całokształt tego meczu.

WISŁA WOLI TAKIE MECZE, ALE…
Biorąc pod uwagę jak w Krakowie grał Znicz, wygrana Wisły nie może dziwić. Ona po prostu woli takie zespoły, które prezentują bardziej otwarty futbol. Nawet jeśli zakładają pressing, to krakowianie radzą sobie z wyjściem spod niego. Potrafią wtedy wykorzystać przestrzenie do ataków. Jest w tym wszystkim jedno „ale”. Jeśli Wisła chce awansować do ekstraklasy, musi nauczyć się wygrywać również w „murarzami”. A to nie wychodziło jej ostatnio w meczach, w których rywale wstawiali dziewięciu, dziesięciu zawodników w swoje pole karne.

NIE MÓWMY O PREZENTACH
Czytamy komentarze i widzimy, że znów pojawiają się głosy, że Wisła strzelała bramki, bo dostawała prezenty od rywali w postaci prostych strat. A my znów powtórzymy, tak jak po meczu z Motorem Lublin, że te straty nie wzięły się z powietrza. Ktoś musiał wywrzeć presję, nacisnąć, zmusić do błędu. I to krakowianie po prostu potrafią robić.

NIE TYLKO ATAK POZYCYJNY
W piątek pytaliśmy Radosława Sobolewskiego na konferencji prasowej czy Wisła będzie częściej grać prostszymi środkami czy jedynie atakiem pozycyjnym. W skrócie chodziło nam o to, że czasami gdy rywal traci piłkę w okolicach pola karnego „Białej Gwiazdy”, to można zagrać szybciej do przodu, by wykorzystać fakt, że przeciwnik nie odbudował się jeszcze w obronie. Trener Wisły odpowiedział, że nie zabrania takiej gry swoim piłkarzom, a wręcz momentami do niej zachęca. I sobotni mecz pokazał, że rzeczywiście, Wisła potrafi grać czasami bez długiego rozgrywania piłki, prostszymi środkami, ale też takimi, które prowadzą do celu. Kto nie wierzy, niech zobaczy choćby to jak krakowianie zdobyli pierwszego gola w meczu ze Zniczem.