

IMPONUJĄCY DOROBEK PUNKTOWY
Pięć meczów, trzynaście punktów - to mimo bardzo dużej przebudowy drużyny, jest wynik wprost imponujący. Oczywiście, w grze Wisły są jeszcze mankamenty, ale jeśli mimo remontu, jaki wprowadzono na Reymonta, drużyna punktuje tak dobrze, to co się stanie, gdy ten remont się zakończy? I naprawdę, może warto przestać już opowiadać te wszystkie bajki o szczęściu, dzięki któremu Wisła wygrywa kolejne mecze. Może - że tak to ujmiemy po „krakosku” - przestać wiecznie „jojcyć” o wszystko. Szczęśliwie to można wygrać raz, no może dwa, ale jak robi się już seria czterech kolejnych wygranych, to nie jest szczęście, tylko prawidłowość. A tak na marginesie, to jak ktoś już tyle mówi o tych szczęśliwych wygranych, to może warto, żeby czasami popatrzył w statystyki… Bo jeśli ktoś twierdzi, że Wisła miała z Katowicami szczęście, to… Posiadanie piłki: 62 - 38; strzały: 17 – 7; strzały celne: 6 - 2; rzuty rożne: 10 - 4… I chyba można zakończyć dyskusję o szczęściu.

PIERWSZY STRACONY GOL I REAKCJA
W meczu z GKS-em Katowice Wisła straciła pierwszego gola w sezonie. I to straciła go jako pierwsza, czyli musiała gonić wynik. Ostatecznie wygrała, ale dla nas ważne jest to, że nie wkradła się w grę drużyny panika. Nawet jeśli nie wszystko wychodziło, to jednak widać było, że ten zespół ma w sobie wiarę, że w każdym momencie jest w stanie odwrócić losy meczu. To ogromna odmiana mentalna w stosunku do tego, co oglądaliśmy często wiosną jeszcze w ekstraklasie.

KONSEKWENCJA, ZIMNA KREW
Gol stracony na początku, gonienie wyniku, rywal, który ustawił zasieki, grał na czas od 3 minuty… A jednak naszym zdaniem była w grze Wisły konsekwencja, zimna krew. To gonienie piłkarzy Katowic po obwodzie, żeby się przesuwali, żeby musieli zamykać przestrzenie. I tak biegali, biegali, tracili siły i w końcu musieli zacząć robić błędy. Stara to piłkarska prawda, że jak grasz piłką, to rywal biega, męczy się i w końcu straci siły. Naszym zdaniem to za co Wisłę w tym meczu najbardziej należy pochwalić to za konsekwencję, nie „podpalanie się”, wiarę w swoje możliwości, zimną krew i taktyczną dojrzałość. Mecz trwa 90 minut z okładem i naprawdę czasami warto być cierpliwym. Wisła była...