

ZMIANY W OBRONIE NIE WYSZŁY NA DOBRE
Wisła do meczu z Wartą przystąpiła z dwoma zmianami w obronie w porównaniu do poprzedniego meczu. Na środku zagrał Adi Mehremić w miejsce Macieja Sadloka, a na prawej stronie defensywy wystąpił Łukasz Burliga, który zastąpił Davida Niepsuja. O ile do „Burego” trudno mieć większe zastrzeżenia, bo zagrał na solidnym poziomie, to Bośniak nie prezentował się już tak idealnie. W ogóle gra obronna Wisły w tym meczu to był w drugiej połowie jakiś żart. Tak biernej postawy przy golach strzelanych przez rywala, dawno nie widzieliśmy.

ZBYTNIA PEWNOŚĆ SIEBIE
Po pierwszej połowie meczu w Grodzisku Wlkp. nawet poznaniacy nie za bardzo wierzyli w pomyślny obrót sprawy. Świadczą o tym choćby słowa Łukasza Trałki, który mówił co prawda, że po przerwie może jeszcze wszystko się odwrócić, ale widać było gołym okiem, że sam za bardzo nie wierzy, że to możliwe. Dlaczego zatem sytuacja się jednak odwróciła? W znacznym stopniu dlatego, że na drugą połowę wiślacy wyszli tak, jakby mieli jeszcze tylko do pobiegania 45 minut, bo mecz i tak się wygra sam. Zostali w ten sposób zupełnie zaskoczenie przez warciarzy. Postawa zawodników Wisły w drugiej połowie nie miała nic do czynienia z profesjonalizmem, rzetelnym wykonywaniem obowiązków. Nic nie tłumaczy czegoś takiego. Kompletnie NIC!

BRAK REAKCJI TRENERA
Niestety, odnosimy wrażenie, że podejście zawodników Wisły do swoich obowiązków to w znacznym stopniu wina ich trenera. To nie jest kwestia umiejętności wiślaków. To bardziej sprawa mobilizacji, koncentracji i generalnie spraw wolicjonalnych. A tutaj dużą rolę do odegrania ma właśnie trener. Artur Skowronek nie potrafił utrzymać zespołu na odpowiednim poziomie motywacji, co szczególnie istotne było w przerwie, żeby nie stracić czujności przy prowadzeniu 1:0. I stracili ją bardzo szybko… Osobną kwestią pozostaje zarządzanie meczem, zmiany w odpowiednich momentach, itp. sprawy. Czasami trzeba od razu podejmować twarde, męskie decyzje, żeby pokazać zespołowi, że na pewne sprawy zgody nie będzie. Czegoś takiego w Grodzisku Wlkp. nie było. Podobnie zresztą, jak w kilku innych meczach wcześniej, gdy gra drużynie się nie układała.