
KOMPROMITUJĄCE PORAŻKI
Na jednej szali wygrane z Legią Warszawa i Cracovią, na drugiej dwie przegrane po 0:5. Porażkę w Lechem w Poznaniu można było jeszcze jakoś przełknąć, bo w tym sezonie, jeśli „Kolejorz” ma swój dzień, potrafi rozbić każdy zespół w lidze. Klęska ze Śląskiem Wrocław w takich rozmiarach nie miała jednak prawda się przydarzyć. To była po prostu kompromitacja tej drużyny. Przypomnijmy, że w ten sposób wiślacy wyrównali niechlubny rekord najwyższej porażki w historii z ekipą ze stolicy Dolnego Śląska.

PUCHAR POLSKI TRAKTOWANY POWAŻNIE
W Wiśle wreszcie zaczęli traktować Puchar Polski, co w latach poprzednich standardem niestety nie było. A jak drużyna zaczęła podchodzić do meczów właśnie poważnie, bez lekceważenia kogokolwiek z kim przyszło jej grać, to choć wszystkie mecze grała na razie na wyjazdach, to już zameldowała się w ćwierćfinale. Biorąc pod uwagę, że wiosną zagra w nim z III-ligową Olimpią Grudziądz, półfinał wydaje się być bardzo realny. Już teraz jednak można mówić o największym sukcesie Wisły w tych rozgrywkach od dobrych kilku lat.

MŁODZIEŻ SZEROKĄ ŁAWĄ W SKŁADZIE
Plusem jesieni jest wprowadzenie szeroką ławą młodzieży do składu. Były mecze, że grało nawet kilku młodzieżowców w podstawowym składzie. Rozwijają się talenty takich piłkarzy jak choćby Mikołaj Biegański, Konrad Gruszkowski, Piotr Starzyński czy Mateusz Młyński. Dla Wisły może to mieć również bardzo wymierne efekty w postaci pieniędzy, bo krakowski klub zajmuje obecnie drugie miejsce w klasyfikacji Pro Junior System, a strata do prowadzącego Lecha Poznań nie jest tak duża, żeby przy ul. Reymonta nie mogli myśleć o prześcignięciu wiosną drużyny z Grodu Przemysława.

CO PRZED DRUŻYNĄ?
Przed piłkarzami Wisły teraz trochę spokoju na urlopach, ale już od 5 stycznia zaczną się przygotowania. Odpoczynku nie będą mieli natomiast zarządzający w klubie, bo że zespół trzeba wzmocnić, widać gołym okiem. Mówi o tym zresztą również Adrian Gula. I nie chodzi o kolejną rewolucję. Tutaj muszą być przeprowadzone ruchy, które dodadzą drużynie prawdziwej jakości. I pierwszy efekt już mamy, bo ledwie dzień po zakończeniu rozgrywek w 2021 roku Wisła ogłosiła, że pozyskała szwedzkiego obrońcę Sebastiana Ringa, czym wzmocniła rywalizację na lewej stronie, gdzie tego bardzo brakowało. Wydaje się być przesądzone, że Wisła pozyska też zawodnika na pozycję numer „osiem”, czyli środkowego pomocnika, który umiejętnie będzie dzielił atuty defensywne i ofensywne. Czy wzmocniony zostanie również atak? Przydałoby się, bo ślepa wiara w to, że Felicio Brown Forbes i Jan Kliment nagle zaczną trafiać do siatki tydzień w tydzień, może okazać się zgubna. Wiele będzie też zależało od tego, kto z Wisły odejdzie. Jedno jest pewne, przez najbliższe tygodnie, a nawet miesiące, kibice „Białej Gwiazdy” nudzić na pewno się nie będą.