
HOŁOWNIA ALTERNATYWĄ
Tak jak Kuveljić okazał się bardzo sensowną alternatywą dla Bashy, tak alternatywą dla Macieja Sadloka okazuje się Mateusz Hołownia. To o tyle istotne, że wypożyczony z Legii zawodnik jest młodzieżowcem i trener Skowronek wystawiając go w składzie, ma rozwiązany problem tego przepisu. Ale nadużyciem byłoby stwierdzenie, że Hołownia gra tylko dlatego. W Gdyni zaprezentował się naprawdę z dobrej strony.

WISŁA POTRAFI ZABIJAĆ MECZ
Jeśli ktoś w Gdyni grał z nożem na gardle, to bardziej była to Arka niż Wisła. A jednak przez ani moment gospodarze nie byli w stanie zepchnąć krakowian do rozpaczliwej obrony. Owszem, jedną czy drugą sytuację mieli, ale nie były to nawet okazje stuprocentowe. Pod tym względem krakowianie wykazali się dużą konsekwencją. Umiejętnie wybijali argumenty z rąk arkowców, można powiedzieć, że od tej strony wprost zabili ten mecz.

NAPASTNIK POTRZEBNY OD ZARAZ
Pewnie Wisła wygrałaby to spotkanie, gdyby od początku miała w swoich szeregach napastnika, który nie patyczkuje się, tylko idzie jak po swoje w pole karne rywala. Niestety, Lubomir Tupta takim piłkarzem nie jest. Ale mecz z Arką niesie również nadzieję pod tym względem, bo krótki występ Alona Turgemana pozwala wierzyć, że w kolejnych meczach Wisła będzie miała naprawdę kim straszyć w ataku. I jeszcze z ul. Reymonta płyną - na razie po cichu, żeby nie zapeszyć - wieści, że z Pawłem Brożkiem jest o wiele lepiej niż mogło się wydawać. Jest ponoć naprawdę duża szansa, żeby on jeszcze zagrał w tym sezonie.

WAŻNA ZALICZKA, ALE…
Wisła przed rundą finałową ma pięć punktów przewagi nad Koroną Kielce, sześć na Arką Gdynia i aż czternaście nad zamykającym tabelę ŁKS-em Łódź. To solidna, ważna zaliczka, ale… No właśnie. Jest jeszcze stanowczo za wcześnie, żeby wiślacy mogli uznać, że utrzymali się w ekstraklasie. Niech pamiętają, że podobną przewagę mieli zaraz po zatrzymaniu ligi, a później wystarczyły dwa mecze, żeby zrobiło się nerwowo. Rękę na pulsie trzeba trzymać do momentu, gdy matematycznie Wisła będzie utrzymana.