- Remont parku Wiśniowy Sad to wielka fuszerka za nasze pieniądze - denerwują się mieszkańcy sąsiadujących z parkiem osiedli. Są wściekli, bo niewielki, niespełna trzy hektarowy teren zielony wygląda gorzej niż przed remontem. A poszły na niego duże pieniądze: tylko pierwszy etap prac kosztował ponad 700 tys. zł. Modernizacja parku między osiedlem Spółdzielczym, a Kolorowym zaczęła się już...we wrześniu 2014 r. jako jedna z rekompensat za budowę spalarni.
Nowe alejki już do wymiany
Remont podzielony był na dwa etapy. Wykonawca pierwszego - firma „Gaczorek sp. z o.o” - miał m.in. wybrukować nowe alejki. - Ich wykonanie jest tragiczne. Już teraz, zaledwie po trzech latach kostka brukowa wygląda gorzej niż poprzednie płytki, które przetrwały blisko 60 lat - złości się Krzysztof Opozda, mieszkaniec os. Kolorowego. Sam też pracuje w branży budowlanej i twierdzi, że przy budowie alejek zastosowano złe podłoże, a prace wykonano niezgodnie z technologią.
Mimo że mieszkańcy, radni dzielnicy XVIII Nowa Huta, a nawet Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu prosili o poprawki firma tylko... posypała alejki piaskiem, a krzywa i źle wykonana nawierzchnia została. Potem ZIKiT zdecydował, że spartaczoną pracę firma wykona, kiedy do parku wkroczy wykonawca drugiego etapu - przedsiębiorstwo „Sko-Bud”.
Prace miały iść równolegle, ale tak się nie stało. Rok temu ZIKiT tłumaczył, że dwukrotnie urzędnicy nakazywali firmie „Gaczorek” wykonanie poprawek. Żadnego z tych nakazów jednak nie zrealizowała. Choć wykonane prace obejmuje 60-miesięczna gwarancja ZIKiT nie potrafił wyegzekwować naprawy skandalicznych usterek. Urzędnicy zastanawiali się nawet nad zleceniem tego innej firmie i obarczeniem kosztami wykonawcy.
Ostatecznie ustalono, że poprawki jednak zrobi wykonawca, ale po zakończeniu II etapu. - W ramach prac gwarancyjnych ściągniemy kostkę brukową, wyprofilujemy podsypkę i położymy nawierzchnię jeszcze raz - wyjaśnia Filip Gaczorek z firmy „Gaczorek Sp.z.o.o.”. Podkreśla, że chce by naprawa była skuteczna, dlatego zostanie wykonana gdy druga firma wyjedzie z parku swoim sprzętem i nie będzie już jeździć po alejkach.
Z deszczu pod rynnę
Mieszkańcy i radni „osiemnastki” myśleli, że problemy z parkiem Wiśniowy Sad się skończyły na pierwszym etapie. Tymczasem okazało się, że i II etap prac pozostawia wiele do życzenia. Jego wykonawca - firma Sko-Bud miała m.in. zamontować urządzenia zabawowe i nowe oświetlenie parku. Prace, które rozpoczęły się na przełomie sierpnia i września 2015 r. miały tym razem pójść sprawnie. Choć oficjalnie w umowie termin ich zakończenia to październik 2017 ZIKiT już w grudniu 2015 r. obiecywał, że wszystko będzie gotowe w połowie 2016 r. Potem, że na przełomie 2016/2017 r., a na początku tego roku, że do końca czerwca.
Tymczasem końca prac nie widać. Radni „osiemnastki” maja dość postępującej w ślimaczym tempie modernizacji. - Żadne prace, które obecnie trwają w parku nie są wykonywane tak, jak być powinny. „Wiśniowy Sad” wygląda dramatycznie - mówi w ostrych słowach Stanisław Moryc przewodniczący dzielnicy XVIII. Podkreśla, że urządzenia zabawowe są źle zamontowane, bez powierzchni bezpiecznych wokół, które minimalizują skutki upadku.
A przecież park nie jest zamknięty, a na niezabezpieczonych urzadzeniach może dojść do wypadku. Mimo próśb przewodniczącego po pół roku firma nie wykonała też przedeptu i rozjeździła też alejki wykonane przez pierwszą firmę. - Nie widzimy dobrej woli ze strony wykonawcy, by ta inwestycja była dobrze wykonana - mówi Stanisław Moryc. Taka wola była m.in. przy remoncie parku Ratuszowego, gdzie prace zakończył się po roku i nikt nie ma do nich zastrzeżeń.
Kara, albo prokuratura
Dziesiątki spotkań, pism i wniosków nie przyniosły żadnych rezultatów. Radni uważają, że wykonawcy są niewiarygodni, dlatego ZIKiT za tak rażące zaniedbania powinien nałożyć na nich wysokie kary.
Jeśli nie dojdzie do porozumienia podczas spotkania z wykonawcą i projektantem, które zaplanowano na jutro, radni zapowiadają, że nie zawahają się interweniować u wyższych instancji. Z kolei mieszkańcy coraz głośniej mówią o tym, że sprawa fatalnego wykonania parku za pieniądze podatników powinna znaleźć finał w prokuraturze i noszą się z zamiarem złożenia zawiadomienia.
Tymczasem Jacek Skoczeń, szef firmy „Sko-Bud” uważa, że zastrzeżenia mieszkańców i radnych to drobnostki „kosmetyczne”, które po ustaleniu z nimi i projektantem wykona w terminie zawartym w umowie. - Myślę jednak, że uda nam się skończyć prace wcześniej - do końca sierpnia. Tylko nasadzenia przeniesiemy na jesień, by nie robić tego w upale - tłumaczy Jacek Skoczeń.
ZIKiT twierdzi, że nie ma mowy o opóźnieniach, choć urzędnicy owszem prosili o wcześniejsze zakończenie prac. - Wszystko co ma być poprawione zostanie wykonane. Rozwiążemy ten problem ostatecznie - zapewnia Michał Pyclik z ZIKiT. Podkreśla, że kłopotów w ogóle by nie było, gdyby etapy modernizacji były wpisane do budżetu miasta w odwrotnej kolejności. Wtedy nie zniszczonoby alejek podczas prac w II etapie inwestycji.
WIDEO: Co Ty wiesz o Krakowie - odcinek 11
Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto
Follow https://twitter.com/dziennipolski