
Złoty tradycyjnie radzi sobie słabo w okresach mocnych spadków EURUSD, tracąc wtedy zazwyczaj do dolara więcej niż euro. Wynika to z odpływu kapitału z największego rynku wschodzącego w tym regionie jakim jesteśmy, a tym razem kapitał ten niespecjalnie ma powody, aby zachowywać się inaczej. Rekordowo ujemne realne stopy procentowe, niespójna polityka gospodarcza, oznaki spowolnienia z gospodarki – to wszystko stawia złotego pod dodatkową presją.

Dla Polski przypadek Niemiec jest szczególnie ważny gdyż nasza gospodarka z kolei jest mocno uzależniona od eksportu do tego kraju. To tłumaczy – poza słabą wciąż marką PLN – dlaczego polska waluta osłabiła się i osłabia od tygodnia bardziej od innych.
Na dodatek dla kursu złotego niekorzystna była mniejsza niż oczekiwano – o 50 pkt bazowych a nie o 75 lub więcej – lipcowa podwyżka stóp procentowych.

Inflacja i groźba recesji w gospodarce (wielu ekonomistów ogłosiło, że ta druga już się zaczęła) spowodowały m.in. duże zmiany na rynkach walutowych – i ogólnie finansowych. Jak uczą doświadczenia z przeszłości, gdy gospodarka zaczyna hamować i nadchodzi kryzys gospodarczy, wolne aktywa i oszczędności najlepiej chronić kupując złoto a z walut – amerykańskie dolary i szwajcarskie franki.