Zatracili gen zwycięzców
Cracovia imponowała przede wszystkim tym, że potrafiła walczyć, a strata jednej, czy nawet dwóch bramek nie stanowiła problemu w osiągnięciu korzystnego wyniku. Teraz ma problem z wygrywaniem. Po ośmiu meczach bez zaksięgowania trzech punktów wygrała wprawdzie w Zabrzu, ale to był wyjątek, „Pasy” znów dopadła niemoc. Zwłaszcza w meczach u siebie, gdzie na wygraną czekają od 26 października i meczu z Motorem Lublin (6:2). Zespół trenera Dawida Kroczka punktuje na poziomie zespołów walczących o utrzymanie, jak Lechia czy Puszcza, a to niedobrze wróży.
Brak konsekwencji w obronie

„Pasy” w pierwszej rundzie prezentowały futbol na „tak” i choć traciły wiele goli, top jednak per saldo się to opłacało, bo strzelały przynajmniej jedną bramkę więcej od przeciwnika. Teraz ich poczynania są bardziej wyrachowane, ostrożne. Niestety, odbija się to na ofensywie, a w obronie nadal trudno mówić o szczelności. Za dużo jest zmian w tej formacji. Jeszcze wiosną, kiedy to Cracovia broniła się przed spadkiem funkcjonowało trio: Jugas – Hoskonen – Ghita. Teraz zmian jest wiele. Nowy zawodnik – Gustav Henriksson wskoczył od razu do składu, ale trudno mówić o nim jako o opoce. Jego partnerzy zmieniają się. Brak stabilizacji to jedna z przyczyn gorszej postawy. Dobrze, że w bramce ugruntowaną już pozycję ma Sebastian Madejski. Z kolei niepokojąca jest sytuacja, że aż cztery bramki „Pasy” straciły po strzałach samobójczych.
Spadek siły uderzeniowej
Najlepszym strzelcem „Pasów” jest Benjamin Kallman, który zdobył trzy gole wiosną, a ma ich w sumie 14. Jednak ma małe wsparcie, oprócz meczu z Pogonią w Szczecinie (2:5), krakowianie w pozostałych nie zdobywali więcej niż jednego gola. Mick van Buren zatrzymał się na trzech trafieniach, ofensywnie grający Mikkel Maigaard ma 6. i trudno mieć do niego pretensje, bo to nominalnie defensywny pomocnik. Ale już do ofensywnych jak Ajdin Hasić można mieć zastrzeżenia. Bośniak zdobył tylko dwa gole.
Zapomnieć o pucharach
Wyniki, a zwłaszcza ten ostatni w Szczecinie spowodowały, że „Pasy” mogą zapomnieć o miejscu w pierwszej trójce, a tylko ona na 100 procent daje występ w europejskich pucharach. Strata aż 12 punktów do 3. w tabeli Lecha to przepaść. „Pasy” spadły z 5. na 7. miejsce i z całą pewnością nie zobaczymy ich latem w Europie. Szkoda, bo nadzieje były mocno rozbudzone. Przy zachowaniu dyspozycji z pierwszej rundy walka o pierwszą czwórkę byłaby realna. A być może właśnie to 4. miejsce dałoby występ w pucharach. Pod warunkiem, że Legia bądź Pogoń zdobyłaby PP i właśnie triumfator tych rozgrywek zająłby miejsce w trójce, z czym może być jednak problem.
Wyznaczyć nowy cel
Skoro nie puchary, to o co ma grać jeszcze Cracovia? Do zakończenia sezonu pozostało jeszcze 9 spotkań. Przed sezonem mówiło się o miejscu w pierwszej ósemce. I trzeba się na tym skupić. A przede wszystkim piłkarze muszą walczyć o odzyskanie wizerunku, bo w oczach kibiców bardzo go nadszarpnęli. Muszą starać się o domowe zwycięstwa, bo jest ich wyjątkowo mało – ledwie trzy w trzynastu meczach. Na wyjazdach sytuacja wygląda nieźle, „Pasy” to druga siła ligi. Podsumowując, muszą pokazać walkę, taką jak wcześniej, bo tym ujęli kibiców, którzy coraz liczniej przychodzą na mecze.
