
Problem w bramce
O ile Cracovia jest fantastyczna, jeśli chodzi o zdobyte gole – choć ten mecz akurat tego nie potwierdził – to jednak średnia powyżej dwóch bramek na mecz jest bardzo przyzwoita, o tyle jeśli chodzi o grę defensywną, ma problem. Straciła 28 bramek, więcej ma tylko Lechia Gdańsk, a tyle samo Motor Lublin (jego mecz odbędzie się w poniedziałek o godz. 19). Henrich Ravas, który strzeże bramki „Pasów” w meczach ligowych nie należy do najlepszych ogniw drużyny Kroczka. Tylko raz zachował czyste konto (w Częstochowie).W sytuacji z 3 minuty doliczonego czasu gry z pewnością mógł zachować się zdecydowanie lepiej – wybił wprawdzie piłkę na bok, ale za krótko, nie podjął próby łapania jej, a strzał nie należał do najsilniejszych. Osobną kwestią był brak asekuracji z lewej strony. To doprowadziło do straty gola. Nie przekonamy się, jak prezentuje się rezerwowy golkiper – Sebastian Madejski, bo nie dostaje szans.

Powrót Ghity
Defensywa Cracovii funkcjonowała najlepiej, gdy tworzyli ją Jakub Jugas, Kamil Glik i Virgil Ghita. Ze względu na kontuzje w kilku meczach musiała sobie radzić bez żadnego z nich, a w większości bez dwóch z tych piłkarzy. Teraz po miesięcznej nieobecności wrócił Virgil Ghita i zajął miejsce w centralnej części defensywy. Uspokoiło to z pewnością grę tej formacji, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że nie była narażona na poważniejszy egzamin, bo od 9 minuty goście grali w dziesiątkę. Ghita jest uniwersalnym defensorem i gra na każdej pozycji w trójce obrońców, ale chyba najlepiej czuje się na lewej stronie.

Słabe wahadła
Cracovia opiera swą grę zarówno w defensywie jak i ofensywie także na wahadłowych. Widać, że Otar Kakabadze i David Olafsson nie są w najwyższej formie. Ten pierwszy, zawodnik o inklinacjach ofensywnych nie a tego „ciągu” na bramkę co dawniej, widać jakby przemęczenie u niego. Z kolei Olafsson mimo że angażował się w ataki, to nie był skuteczny w polu karnym rywala, a potrafi być groźny w tym elemencie. Z kolei zabrakło mu refleksu w obronie, w sytuacji bramkowej (na spółkę z Andreasm Skovgaardem). Tym razem szkoleniowiec nie zdecydował się na wystawienie ambitnego Bartosza Biedrzyckiego, a Patryk Janasik niczego nie wniósł do gry.