

Świetny debiut
Choć nie był to pierwszy jego występ w ekstraklasie, to de facto można tak to traktować. Poprzednie trzy były bowiem tylko śladowe. Teraz Fabian Bzdyl, który w poniedziałek skończył 17 lat, po raz pierwszy w życiu rozpoczął mecz od pierwszej minuty. Jeszcze dwa dni przed pierwszym gwizdkiem nie mógł być do końca pewien wyboru trenera. Nie zjadła go debiutancka trema. Mało tego, to on zdobył jedynego gola. Szkoda, że nie dał on wygranej, ale dość długo „Pasy” mogły mieć na to nadzieję. W samej końcówce pokpiły sprawę. Bzdyl pokazał się jako przebojowy piłkarz, potrafiący grać techniczna piłkę. Pokazał, że stanowi alternatywę na pozycji młodzieżowca w Cracovii. Już nie tylko Filip Rózga aspiruje do pierwszego składu.

Pierwszy raz Kroczka
Od kiedy pierwszy raz poprowadził Cracovię, a więc od 14 kwietnia pierwszy raz zdarzyło się, by zespół prowadzony przez trenera Dawida Kroczka nie wygrał w trzech meczach z rzędu. W zeszłym sezonie raz zdarzyło się, że nie wygrał w dwóch spotkaniach z rzędu, w tym trzy – po porażkach z GKS-em Katowice 3:4 i Legią Warszawa 2:3 przyszedł pechowy remis. Szkoleniowiec mówi, że trzeba umieć zarządzać zespołem nie tylko wtedy jak jest dobrze, ale jak notuje słabsze wyniki, by wyjść z kryzysu. Cracovia nie jest w kryzysie – poprzednich dwóch meczów nie powinna przegrać, ale zaważyły na tym błędy sędziowskie, tego ostatniego nie powinna zremisować, ale zadecydował o tym błąd jej zawodników. Jeśli nawet „Pasy” nie wygrają w niedzielę w Gliwicach nie będzie można twierdzić, że są w kryzysie. 30-punktowy dorobek po siedemnastu meczach temu przeczy.

Nieskuteczność
Mimo, że mówimy o najskuteczniejszym zespole ekstraklasy – który do tej pory zdobył 36 bramek, w tym meczu musimy wytknąć podopiecznym Dawida Kroczka nieskuteczność. Wszystkich zawstydził 17-latek Fabian Bzdyl. Okazje mieli Benjamin Kallman, Mikkel Maigaard, Mateusz Bochnak. Zwłaszcza ten ostatni powinien strzelić bramkę, ale zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem. Z kolei Duńczykowi na drodze do sukcesu stanęła dobra interwencja Dominika Hładuna, który sparował piłkę na słupek. Gdyby „Pasy” podwyższyły prowadzenie na 2:0 z pewnością nie miałyby kłopotów z odniesieniem zwycięstwa. A tak, to wypuściły zdobycz z rąk w ostatniej minucie meczu.