

Syndrom spadkowicza
Cracovię dopadł syndrom spadkowicza - mecze, które powinna wygrać, remisuje, a te, w których powinna się dzielić punktami z przeciwnikiem, przegrywa. Dlatego tych kilku "oczek" brakuje do spokojnej sytuacji. Gdyby wygrała dwa ostatnie spotkania, z przeciwnikami, którzy przecież pozostają w jej zasięgu, problemu martwienia się o utrzymanie by nie było. Ale to jest gdybanie... Zespól, który prowadzi w 85 minucie 2:0 nie powinien, ba, nie może stracić punktów. A tak się stało.

Odrodzenie Kallmana
Blisko cztery miesiące, 110 dni czekał na kolejne trafienie w ekstraklasie Benjamin Kallman. Po golu w meczu z Piastem Gliwice dopadła go strzelecka niemoc. Teraz wrócił w wielkim stylu, zdobywając piękną bramkę w spotkaniu ze Stalą. Ona była ukoronowaniem dobrej gry i natchnęła zespół do walki. W ostatecznym rozrachunku dała jednak tylko punkt. Wzrost formy Kallmana z meczów z Rakowem i Stalą dobrze rokuje, choć teraz przyjdzie mierzyć się z rywalem z wyższej półki czyli z Legią, i to dwukrotnie.

Sprawa dla psychologa
Nie da się racjonalnie wytłumaczyć straty punktów przez Cracovię, a więc jest to robota dla psychologa. Zespół kolejny raz wypuszcza wygraną z ręki. Tak było też w meczu z Piastem. Gra w przewadze dwóch zawodników i porażka ze Śląskiem to też sprawa niewytłumaczalna. coś siedzi w głowach zawodników, że nie potrafią wykorzystywać atutów i tego, że mecz się dobrze układa. Tu już nie zadziała trener, trzeba uciec się do nauki.