

Zbyt duża rotacja
Zespół, który zaczynał sezon i ten, który kończył, to dwie różne drużyny. Wystarczy porównać składy z pierwszego meczu w rozgrywkach z Górnikiem Zabrze (2:0) i z tego kończącego sezon z Wisłą Płock (3:0), by dokładnie zobaczyć, jak zmieniła się kadra „Pasów”. Tylko czterech zawodników wyszło w podstawowym składzie w obu tych spotkaniach. To spora rotacja. Co wpłynęło na taki przepływ zawodników? Przede wszystkim kontuzje i odejścia piłkarzy, a także wygasające kontrakty, a co za tym idzie, rezygnacja z tych zawodników w kontekście ostatniego meczu. Faktem jest, że Cracovię nawiedziła plaga kontuzji. Najbardziej ucierpieli Kamil Pestka (stracony praktycznie cały sezon), Mathias Hebo Rasmussen (nieobecność przez pół sezonu), David Jablonsky (kontuzja spowodowała straconą wiosnę). Z kłopotami borykał się Jakub Myszor, który stracił wiele meczów. „Pasy” opuścili Florian Loshaj i Filip Balaj (był wypożyczony), a w zimie odszedł Matej Rodin.

Zbyt wąska kadra
Ten sezon pokazał, że trzeba mieć przynajmniej 22 – 25 zawodników w kadrze, którzy gotowi byliby wystąpić w każdej chwili. Na początku rozgrywek „Pasy” miały taki skład, ale różne okoliczności sprawiły, że często, zwłaszcza wiosną, zebranie meczowej „dwudziestki” przekraczało możliwości, a na ławce rezerwowych siedziało nie dziewięciu, a pięciu czy sześciu piłkarzy. Skład wobec kontuzji i pauz za kartki trzeba było uzupełniać zawodnikami z drugiej drużyny. Często nie dostawali szansy, by pokazać się choćby przez minutę, ale robili „tłum” na ławce. Cracovia robiła transfery, zarówno przed rudną jesienną, jak i wiosenną, ale okazały się one zbyt skąpe ilościowo. To poważna nauczka na przyszły sezon, by zadbać o odpowiednią wielkość kadry.

Udane transfery
Skoro mowa o ruchach kadrowych, to można stwierdzić, że transfery do „Pasów” były udane. Zarówno te sprzed sezonu, jak i zimowe. Latem dołączyli do drużyny Jacka Zielińskiego Patryk Makuch, Benjamin Kallman i Takuto Oshima. Zimą Mateusz Bochnak, Arttu Hoskonen i Jani Atanasov. Jedni dali drużynie więcej, inni mniej. Na napastników można było narzekać, ale obaj strzelili po sześć bramek, co w porównaniu z dokonaniami poprzedników – Marcosa Alvareza i Rivaldinho jest kosmicznym postępem. Oshima okazał się bardzo uniwersalnym, dobrze wyszkolonym technicznie zawodnikiem. Zabezpieczał zespół w grze obronnej jak i w ofensywie. Zaciąg letni był zdecydowanie lepszy od tego z połowy roku. Atanasov nieźle wpasował się w zespół, choć z pewnością kibice oczekiwali po nim więcej. Bochnak przeskoczył właściwie bezboleśnie z poziomu pierwszej ligi do ekstraklasy, choć zdarzały mu się bardzo nierówne występy. Najgorzej poradził sobie Hoskonen, który potrafił zagrać katastrofalnie, by w innych meczach prezentować się dobrze. Transfery jako całość należy ocenić pozytywnie.