Czytaj też: Grybów: dramat mieszkańców. Od miesiąca nie mają wody
- Wiedziałem, że przygotowywane są plany budowy wodociągu - przyznaje Gorczowski. - Kolportowano jednak informację, że pierwszy etap obejmie wyłącznie budynki użyteczności publicznej i najważniejsze obiekty w Kamienicy. O indywidualnych gospodarstwach nikt nie wspominał.
Wielu innych mieszkańców też nie znalazło się w projekcie pierwszego etapu inwestycji, bo nie wiedzieli, iż obejmie on przyłącza do indywidualnych budynków. W lepszej sytuacji, jak twierdzą, byli np. urzędnicy lub związane z nimi osoby, które, znając gminne plany, wyraziły zainteresowanie takimi przyłączami.
- To złośliwość ludzi, którzy wykorzystają każdą sposobność, by odegrać się na władzy w gminie - odpiera zarzuty wójt Władysław Sadowski. Sugeruje, że za zamieszaniem stoją zwolennicy odłączenia sąsiedniej Szczawy od Kamienicy, którzy mają w tej wsi swoich bliskich. Główny oponent wójta i żarliwy zwolennik secesji Marek Franczyk kategorycznie zaprzecza, aby to z jego inicjatywy nagłośniono kontrowersje wokół budowy wodociągu.
- Nawet jeśli są jakieś nieprawidłowości w tej sprawie, to nie będę się o nich wypowiadał - ucina Franczyk.
Wójt Sadowski przekonuje, że nie przyszło mu do głowy sprawdzanie listy nazwisk osób kwalifikowanych do pierwszego etapu. Projektant wodociągu miał jedynie zalecenie, by wziąć pod uwagę możliwie największą liczbę potencjalnych klientów. Im ich jest więcej, tym w przyszłości niższa cena wody.
- Może rzeczywiście zabrakło szerokich konsultacji społecznych w tej sprawie - przyznaje wójt Sadowski. - Zorganizowaliśmy jednak spotkanie z mieszkańcami. Przyszło na nie 30 osób, a w Kamienicy żyją 3000.
Jak podkreśla, działano w pośpiechu, ponieważ Urząd Marszałkowski w Krakowie ogłosił nabór projektów do dofinansowania w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich. Żeby zdążyć na czas, budowę wodociągu podzielono na etapy. Pierwszy można było rozpisać najłatwiej ze względu na poprowadzenie głównej magistrali wzdłuż drogi wojewódzkiej biegnącej przez Kamienicę.
- Całego projektu nie dało się przygotować od razu, choćby ze względu na rozdrobnienie gospodarstw i przewidywane problemy z uzyskaniem zgody na przeprowadzenie sieci przez prywatne działki - dodaje Sadowski. - Zdarza się bowiem, że jeden sprzeciw potrafi wstrzymać budowę wodociągu czy kanalizacji dla całego osiedla.
Zapewnia, że każdy mieszkaniec będzie mógł przyłączyć się do wodociągu. - Leży to w interesie gminy, bo liczba odbiorców przekłada się na cenę wody - nadmienia.
Co ciekawe, dopiero na początku kwietnia będzie wiadomo, czy inwestycja w ogóle będzie realizowana. Koszt pierwszego etapu, czyli budowa zbiornika i czterech kilometrów sieci, przekracza trzy mln zł.
Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie
Nowa lista leków refundowanych**[SPRAWDŹ!] **
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!