Gdy w szkole noga im się powinie albo długo nie mogą znaleźć dobrze płatnej pracy, młodzi sądeczanie zgłaszają się do wojska. W armii szukają życiowej stabilizacji.
W Sączu nie ma pracy
W 2015 r. do WKU w Nowym Sączu wpłynęło około 130 wniosków o przyjęcie do służby przygotowawczej. Pozytywnie rozpatrzono 68. W tym roku armia może przyjąć o 30 ochotników więcej, czyli prawie setkę. Już zgłosiło się 40 chętnych. Wśród nich sześć kobiet.
Po ukończeniu służby przygotowawczej w korpusie szeregowych mogą starać się o pracę w wojsku.
- Szeregowcy otrzymują zatrudnienie od ręki - mówi kpt. Mariusz Dominik, oficer wydziału rekrutacji WKU w Nowym Sączu.
Po odbyciu służby przygotowawczej rekruci najczęściej chcą pracować w jednostkach w pobliżu domu.
- Od razu zaznaczam, że w Nowym Sączu nie mamy żadnych wakatów dla szeregowców - zastrzega kapitan Dominik.
Potrzebują stabilizacji
Dla Agnieszki Piejko z Gorlic, absolwentki ochrony środowiska, miejsce pracy nie ma znaczenia. Odkąd skończyła studia, szuka pomysłu na życie. Uznała, że wojsko może spełnić jej oczekiwania.
- Nic mnie tu nie trzyma - dodaje.
Odpowiedziała na ogłoszenie Wojskowej Komendy Uzupełnień i stara się o przyjęcie do służby przygotowawczej. Zgłosiła się, bo nie ma pracy.
- Nie mogłam jej znaleźć w swoim zawodzie. Próbowałam więc sprawdzić się jako urzędniczka, a ostatnio na zastępstwie jako listonoszka - mówi. - Nic stałego i pewnego, więc zrezygnowałam.
Spore nadzieje z armią wiąże 18-letni Dominik Przepióra.
Przerwał naukę w szkole średniej - jak mówi - z powodów osobistych. Ma jedynie wykształcenie gimnazjalne. Ale to mu wystarczy, żeby mógł odbyć służbę przygotowawczą.
- Z jednej strony, wstępując do wojska mogę spełnić swoje dziecięce marzenia o byciu żołnierzem. Z drugiej to pomogłoby mi wyjść z trudnej sytuacji, w jakiej się teraz znalazłem - wyznaje szczerze. Ma świadomość, że ze swoim wykształceniem na pracę w cywilu ma niewielkie szanse.
Dawid Kuk, licealista z Nowego Sącza, stanął przed komisją wojskową. Nie myśli o służbie przygotowawczej, ale już wie, że przyszłość chciałby związać z wojskiem.
- Jestem w klasie biologiczno-chemicznej. Po maturze chcę studiować medycynę w Wojskowej Akademii Medycznej - mówi.
Przed armią wcale się nie wzbraniają również jego koledzy, którzy czekają jeszcze na przyznanie im kategorii.
- To całkiem dobra alternatywa, gdy nie wypalą nasze zawodowe plany - dodaje Dawid Król, uczeń elektryka.
Nie ma to jak w wojsku
Kpt. Mariusz Dominik zdaje sobie sprawę, że coraz więcej młodych osób szuka w wojsku pracy, choć nie czują specjalnego powołania do armii.
- Wielu po ukończeniu służby przygotowawczej opuszcza wojsko. Ale gdy popracują chwilę w cywilu, wracają do nas - zauważa kapitan Dominik.
Wojsko oferuje zarobki już na etapie służby przygotowawczej. Za każdy miesiąc szkolenia ochotnik otrzymuje 750 zł, a na zakończenie 1,3 tys. zł. Żołnierz szeregowy może liczyć na 2,5 tys. zł pensji, tzw. trzynastkę oraz dodatki funkcyjne: mieszkaniowy do 900 zł miesięczne, mundurowy - 2 tys. zł rocznie i na wczasy pod gruszą.