Sprawa wypadku w Mszanie Dolnej
Okoliczności wypadku
Do wypadku doszło 17 marca 2024 roku około godz. 2.30 na drodze wojewódzkiej w miejscowości Mszana Górna (powiat limanowski). Samochód marki BMW, którym podróżowało czterech młodych mężczyzn wypadł z drogi, uderzył w słup sieci energetycznej i zaczął się palić.
Gdy na miejsce zdarzenia dotarli strażacy, samochód marki BMW stał cały w ogniu. Na zewnątrz znajdował się 24-letni kierowca oraz 23-letni pasażer, który siedział z przodu pojazdu. Siedzący z tyłu pasażerowie w wieku 23 i 21 lat zostali uwięzieni w pojeździe i nie udało się ich uratować. Ponieśli śmierć na miejscu.
Kierowca i pasażer BMW z podejrzeniami wewnętrznych obrażeń zostali przetransportowani do pobliskich szpitali. Kierowca został przebadany alkomatem, był trzeźwy. W szpitalu została mu pobrana krew do badań pod kątem substancji odurzających. Wynik był negatywny.
Sprawca wypadku stanął przed sądem
Po opuszczeniu szpitala Sąd Rejonowy w Limanowej skazał Bogdana D. za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Od nieprawomocnego wyroku apelacje wniosła prokuratura oraz bliscy ofiar wypadku. Prokurator domagał się ośmiu lat więzienia natomiast członkowie rodzin zmarłych zmiany kwalifikacji czynu na zabójstwo z zamiarem ewentualnym.
Apelacja od wyroku
Rozprawa w tej sprawie odbyła się 17 stycznia. Wzięli w niej udział zarówno sprawca, który został doprowadzony na nią z aresztu, gdzie przebywa od dnia wypadku oraz rodziny zmarłych. Pojawił się też czwarty pasażer, który przeżył wypadek. Pogrążona w żałobie matka 23-letniego Szymona prosiła sąd o zmianę wyroku.
- Jako matka bardzo proszę, aby sąd zwrócił uwagę na fakt, że mieliśmy tutaj do czynienia z brawurą i łamaniem prawa. Wyrok w wysokości pięć i pół roku pozbawienia wolności jest śmiesznie niskim za życie dwóch młodych ludzi. Czy życie mojego syna i Michała było warte tak niewiele? Oskarżony po odbyciu wyroku wróci do życia, a ja mojego syna nigdy już nie zobaczę, nie przytulę i nie będę mogła patrzeć jak układa sobie życie i cieszyć się jego sukcesami. Nas - rodziców, skazano na dożywocie. Bo jak żyć, gdy serce pękło i czuję się jak martwa za życia - mówiła zalana łzami.
Sąd wysłuchał stron. Na koniec głos zabrał oskarżony, który w ostatnim słowie przepraszał rodziny zmarłych.
- Chciałbym jeszcze raz zwrócić się do rodzin osób zmarłych. Przepraszam za całą sytuację. To nie powinno się wydarzyć i jest mi z całego serca przykro. Naprawdę nie chciałem, żeby doszło do aż tak tragicznego wypadku. Wpadłem w poślizg i chciałem nas uratować. Nie przewidziałem, że droga jest aż tak śliska. Bardzo żałuję tego, co się stało i jest mi bardzo ciężko, że dwie osoby poniosły śmierć. Przepraszam za to, co się wydarzyło - mówił podczas rozprawy oskarżony Bogdan D.
Sąd zdecydował się odroczyć wydanie wyroku na 23 stycznia.
