Od piątku do niedzieli odbywa się tutaj turniej piłki nożnej dla dzieci. W trakcie sobotnich rozgrywek z udziałem dzieci do lat 10, grupa opiekunów drużyny Lecha Poznań wyszła przewietrzyć się przed halę. Według relacji zostali zaatakowani przez grupę około 20-30 mężczyzn ubranych w barwy i szaliki klubu Śląsk Wrocław, którzy pod halę podjechali samochodami.
Wszystko działo się około godz. 13. Dwóch opiekunów zespołu z Poznania pobitych m.in. przy użyciu butelek trafiło do szpitala. Jak poinformował Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej policji we Wrocławiu: mężczyźni po opatrzeniu ran twarzy i głowy opuścili już szpital. Ich życiu nic nie grozi.
Dwaj inni pobici mężczyźni nie zdecydowali się na udzielenie im pomocy lekarskiej. Wrocławska policja już podjęła konkretne działania w tej sprawie. Komendant miejski powołał specjalną grupę dochodzeniową złożoną z policjantów z pionu kryminalnego komendy miejskiej i pionu dochodzeniowo-śledczego komendy miejskiej. W wyjaśnienie sprawy zaangażowani zostali także funkcjonariusze zespółu do walki z przestępczością wśród pseudokibiców, jaki działa przy komendzie wojewódzkiej policji we Wrocławiu. - Jest podejrzenie, że mężczyźni którzy pobili poznaniaków są związani ze świadkiem kibicowskim, stąd włączenie się tej specjalnej grupy do sprawy - podkreśla Paweł Petrykowski.
Według nieoficjalnych informacji grupa opiekunów z Poznania ubrana w barwy Lecha Poznań robiła sobie zdjęcia pod malunkami i graffiti na cześć Śląska Wrocław, jakie kibice WKS-u wymalowali na garażach przy ul. Rogowskiej.
Właśnie to miało rozsierdzić mężczyzn z Wrocławia, którzy skrzyknęli się i doprowadzili do bójki.
Po całym zajściu zespół z Poznania wycofał się z rozgrywek i podjął decyzję o natychmiastowym powrocie do stolicy Wielkopolski.
Jarosław Garbacz