Na Podhalu nastał okres wyborczych cudów. Inwestycje, na które mieszkańcy nie mogli się doczekać od czterech lat, teraz nagle pojawiają się, a ich otwarcia płyną dosłownie "szerokim strumieniem". A w ostatnich tygodniach jest ich zatrzęsienie. Imprezy odbywają się też w bardzo uroczystej oprawie. Wydarzeniu, nawet jeśli dotyczy ono małej i bocznej ulicy, towarzyszy huczna oprawa. Czy urzędnicy powinni się w ten sposób reklamować?
Można powiedzieć, że dla samorządowców ostatnie dni to istna gonitwa.
Zobacz także: Atak terrorystów w hotelu Kasprowy
Otwarcie mostu w Krauszowie i ronda w Miętustwie - tak wyglądał wtorkowy przedpołudniowy kalendarz starosty nowotarskiego. Na uroczystościach otwierających inwestycję Powiatowego Zarządu Dróg w Nowym Targu pojawił się jednak nie sam, ale - poza Andrzejem Kalatą - przyjechał cały Zarząd Powiatu Nowotarskiego - czyli cztery osoby. Jak łatwo się domyślić, wszyscy panowie znów starają się o głosy wyborców.
Choć mieszkańcy Krauszowa chwalili władze powiatowe za most, jednak w tłumie zgromadzonym na uroczystościach pojawiły się głosy krytyki.
- Czy musiało przyjechać, aż tylu urzędników? - mruczał pod nosem mężczyzna oparty o barierkę nowego mostu. - Przecież wystarczyliby starosta i wójt. Gdyby nie te wybory, to pewnie by o nas zapomnieli.
Starosta Krzysztof Faber, twierdzi, że uroczystości wtorkowe miały mieć charakter podsumowania inwestycji na drogach powiatowych w gminach Nowy Targ i Czarny Dunajec.
- Organizatorem otwarcia był Powiatowy Zarząd Dróg w Nowym Targu, nie my - mówi Faber. - Przecież nie będę im dyktować, komu mają wysłać zaproszenia. Nikomu z zarządu powiatu nie mogę zabranić uczestnictwa w otwarciach inwestycji. Zarówno zarząd, jak i radni włożyli w to sporo pracy.
Przypadek z Krauszowa czy Miętustwa nie był odosobniony. Wymieńmy choćby niedawne otwarcie mostu w Krościenku czy oddanie placu budowy pod drogę w Niedzicy.
Starosta Krzysztof Faber broni się, mówiąc, że teraz każda jego wypowiedź czy uczestnictwo w spotkaniu może być potraktowane jako kampania wyborcza.
Marek Solon-Lipiński z Fundacji im. Stefana Batorego uważa jednak zgoła co innego. Według niego, to naruszenie równowagi, która musi istnieć pomiędzy kandydatami do samorządu.
- Oczywiście ludzie powinni wiedzieć o dokonaniach władzy, nikt tego nie kwestionuje. Ale nie jest dobrze, gdy w okresie wyborczej kampanii ci sprawujący władzę krążą pomiędzy kolejnymi przecinaniami wstęg, a przy okazji informują, że znów będą kandydować - mówi Marek Solon-Lipiński.
Pokaż, kogo popierasz. Już dziś odda swój głos na burmistrza Zakopanego
Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Pijany kierowca sam zadzwonił po policję
Maciej Szumowski stał się legendą. Idź jego drogą. Wejdź na szumowski.eu
A może to Ciebie szukamy? Zostań miss internetu województwa małopolskiego
Zobacz co mają do powiedzenia krakowianom kandydaci na prezydenta