Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory 2014. Druga tura w Nowym Sączu. Poznaj lepiej Nowaka i Handzla

P. Szeliga. W. Chmura
fotomontaż Marcin Makówka
Ryszard Nowak, 52 lata, prezydent. Startuje z poparciem PiS i KWW Ryszarda Nowaka. Walczy o trzecią kadencję. Idzie do wyborów z hasłem "Zmieniamy miasto na lepsze". Ludomir Handzel, 41 lat, przedsiębiorca, startuje z poparciem KWW Koalicja Nowosądecka. To jego pierwsze wybory samorządowe. Hasło kampanii wyborczej: "Nowa energia dla miasta".

Ryszard Nowak, potrafi zrobić złoty pierścionek, świetnie gotuje, przez 15 lat śpiewał w chórze bazyliki św. Małgorzaty, z którym wystąpił przed Janem Paweł II w Castel Gandolfo, a od 2006 r. rządzi miastem i nie zamierza odchodzić z ratusza.

Rodzinny dom Ryszarda Nowaka (rocznik 1962) stoi na Przetakówce. Wychowywał się w nim z ósemką rodzeństwa. Lubi domowe ciepło, jest domatorem, chroniącym prywatność. Zanim odkrył w sobie samorządową pasję, przyszłość wiązał z gastronomią. Z dyplomem technologa żywności karmił turystów w schronisku na Suchej Dolinie, a potem gości Zajazdu Sądeckiego. Nie zajmował się tylko kuchnią. Jest też mistrzem złotniczym i przez lata z powodzeniem prowadził zakład przy sądeckim Rynku. Nowak miał nie tylko parcie na pracę, ale też naukę. Skończył studia z zakresu public relations.

Pierwsze kroki w polityce stawiał w 1993 r., gdy wstąpił do Porozumienia Centrum, założonego przez działaczy skupionych wokół braci Kaczyńskich. Lech był wówczas sądeckim posłem PC i sumiennie podchodził do dyżurów w Sączu. Panowie się zaprzyjaźnili i od tej pory Nowak mógł liczyć na poparcie liderów prawicowej partii, najpierw PC, a potem PiS. W tych pionierskich czasach Nowak tworzył też swoje zaplecze polityczne, nazywane przez dziennikarzy spółdzielnią Gorzków (od nazwy osiedla i miejsca spotkań). Znaleźli się w niej m.in. wierni mu do dziś Janusz Blachura (kiedyś dyrektor sądeckiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego, dziś kierownik Zespołu Organizacji Służby w podległej prezydentowi straży miejskiej), a także Ludomir Krawiński i Tomasz Cholewa. Pierwszy jest pełnomocnikiem Komitetu Wyborczego Wyborców Ryszarda Nowaka i jednocześnie kieruje podległą miastu Sądecką Agencją Rozwoju Regionalnego. Dyrektorem zarządzającym jest tam Cholewa.

W lokalnej polityce Ryszard Nowak zaistniał w 1998 r., gdy został radnym miejskim i jednocześnie członkiem zarządu miasta. za prezydentury Andrzeja Czerwińskiego, późniejszego lidera sądeckiej PO. Drogi obu panów się rozeszły, gdy w listopadzie 2006 r. Ryszard Nowak wystartował w wyborach na prezydenta miasta i w drugiej turze wygrał starcie z kandydatem Platformy Piotrem Lachowiczem zaledwie 47 głosami. Wiedział już na czym polega walka polityczna, bo po drodze (2001-05) zdążył być posłem z listy PiS.

Po pierwszej prezydenckiej kadencji pozycja Nowaka w mieście była tak mocna, że drugie wybory wygrał w cuglach, zyskując już w pierwszej turze ponad 60 proc. poparcia. W tym starciu Piotr Lachowicz, dobrze przygotowany do walki z Ryszardem Nowakiem, zyskał poparcie niespełna 25 proc. wyborców. Trójka pozostałych rywali, w tym lider sądeckiej lewicy Kazimierz Sas uzbierali łącznie 14 proc. głosów.

W tegorocznych wyborach spektakularnego sukcesu już nie powtórzył. Pokaleczony zarzutami przeciwników, którzy sugerowali, że zbyt tanio sprzedał działkę pod budowę Galerii Trzy Korony i nie przeprowadził w mieście spektakularnych inwestycji, popełnił błędy, które prawdopodobnie skutkowały utratą paru procent głosów. Głośnym echem odbił się wywiad udzielony Regionalnej Telewizji Kablowej, w którym stwierdził, że nie zna nazwisk swoich rywali w walce o prezydenturę. Nie zamierza też brać udziału w debatach wyborczych, gdyż wypowiedzi jego przeciwników są poniżej jego poziomu. Ostatecznie wycofał się z tych kontrowersyjnych deklaracji, ale niesmak pozostał. Przeciwnicy Nowaka zarzucili mu butę i arogancję, a do tych opinii mogła przychylić się także część jego elektoratu, co znalazło odbicie w wyborach.

O ile sam Nowak nie powtórzył wyborczego sukcesu sprzed czterech lat, o tyle udało mu się wprowadzić do 23-osobowej Rady Miasta aż 15 swoich zwolenników. To efekt sprytnego manewru wyborczego, polegającego na tym, że ludzie prezydenta startowali do ratusza z list dwóch komitet ów: PiS i KWW Ryszarda Nowaka. Daje to zwolennikom urzędującego jeszcze prezydenta pełnię władzy. Jeśli wygra on drugą turę, to podobnie jak w mijającej kadencji będzie mógł liczyć na lojalność radnych bez obaw o ataki ze strony opozycji, złożonej głównie z radnych klubu Platformy Obywatelskiej.

Żona prezydenta Dorota, nauczycielka wychowania fizycznego w Gimnazjum nr 11 mówi, że mąż do domu polityki nie przynosi. W wolnych chwilach uwielbia gotować. Do legendy przeszły jego fasolka po bretońsku, bigosy, schaby nadziewane owocami. Nie robi tylko deserów. - Ugotować potrafię wszystko, ale słodkości zostawiam żonie - dodaje Ryszard Nowak.
Z jego złotniczej przeszłości (interes przejął brat Kazimierz), zostały w rodzinie pierścionki, wisiorki i kolczyki. Dorota Nowak szczególnie ceni sobie skromny pierścionek zaręczynowy, zrobiony oczywiście przez męża.

- On sam nosi tylko obrączkę - dodaje Dorota Nowak. - Nie ściągnął jej z palca od 25 lat, czyli od dnia naszego ślubu.
Nowakowie mają dwójkę dzieci. Córka Aleksandra skończyła prawo na UMCS i robi aplikację radcowską w Krakowie. Syn Jakub jest studentem drugiego roku hotelarstwa w Tarnowie.

Wiedza o konkurencie tajną bronią Ryszarda Nowaka

Na czyje poparcie liczy Pan w drugiej turze wyborów?
Liczę na głosy wszystkich sądeczan, którzy na co dzień interesują się miastem, dostrzegają pozytywne zmiany jakie nastąpiły w Nowym Sączu przez ostatnie osiem lat, a także na tych, którym leży na sercu dobro miasta.

Na które z tez programu położy Pan teraz szczególny nacisk?
Znam oczekiwania sądeczan, wiem co jest dla nich najważniejsze. Sądeczanie zasługują na to, aby miasto zmieniało się na lepsze. Tezy mojego programu wyborczego adresuję do ludzi młodych, sądeckich rodzin, także seniorów. Chcę spełnić ich oczekiwania. Bardzo ważne są: poprawa infrastruktury technicznej miasta, opieka społeczna, oświata na wysokim poziomie, pomoc w aktywizacji zawodowej młodych, wspieranie lokalnej przedsiębiorczości, szczególna dbałość o osoby niepełnosprawne i potrzebujące naszej pomocy. Przez osiem lat bardzo często z sądeczanami o tym rozmawiałem.

Wnioski z pierwszej tury?
Do każdych wyników wyborów podchodzę z pokorą, chociaż często bywają zaskakujące. Niezmiernie cieszę się, że zarówno Komitet PiS, który rekomendował mnie jako kandydata na prezydenta, jak i bezpartyjny komitet wspierający moją osobę, uzyskały aż 15 mandatów na 23 w radzie. Cieszę się, że w pierwszej turze uzyskałem najlepszy wynik wśród pięciu kandydatów. Wniosek? Demokracja ma swoje prawa i trzeba to uszanować. W jej wyniku 30 listopada sądeczanie rozstrzygną kto zostanie prezydentem.

Ma Pan tajną broń na rywala?
Tajna broń? Myślę, że uświadomienie oraz przekazanie sądeczanom wiedzy o moim konkurencie będzie tą moją tajną bronią.
Rozmawiał Wojciech Chmura

Ludomir Handzel mieszkał w słynnym sądeckim bloku "Pekinie". Na osiedlu Przydworcowym spędził dzieciństwo. Później z rodzicami, siostrą Elżbietą i bratem Jarosławem, przeniósł się na os. Barskie. Skończył szkołę nr 18 i I LO - słynnego "Długosza". Grał w piłkarskiej drużynie młodzików Startu. Był organizatorem turystyki górskiej w PTTK, lubi pływać, pograć w tenisa. Rodzinne gniazdo na Barskim opuścił na dobre wyjeżdżając na studia do stolicy. Na Uniwersytecie Warszawskim skończył wydział stosunków międzynarodowych. To był jego pierwszy kontakt z polityką, do której miał się niebawem zbliżyć zostając liderem młodzieżówki AWS. W 2001 roku, startuje do Sejmu z listy AWS, ale bez sukcesu. Pracował w kancelarii Senatu w Warszawie i w Ministerstwie Skarbu za czasów gdy ministrem w rządzie Jerzego Buzka był sądeczanin Andrzej Chronowski. Dziś stosunki między nimi są raczej chłodne.

Jest prezesem sądeckiej spółki Telbeskid. Jego działalność zawodowa ostatnich lat, to przede wszystkim praca w różnych prywatnych spółkach, gdzie ma udziały i radach nadzorczych spółek, wyłączając państwową PKP Cargo, dla której tworzył krajową strategię działania. - Jestem menadżerem nastawionym na cele, które chcę i jestem w stanie osiągnąć - podkreśla w wywiadach. Teraz takim celem jest rozwój Nowego Sącza. - Doświadczenia zdobyte w biznesie, chcę wykorzystać dla rodzinnego miasta i tchnąć w nie nową energię.

Pierwszy sprawdzian swojego wizerunku w oczach sądeczan miał wiosną startując do Parlamentu Europejskiego z poparciem Platformy Obywatelskiej, w której ma wielu znajomych. Uzyskał bardzo dobry wynik 2300 głosów.

- Drugie miejsce na liście PO pod względem wyniku w Nowym Sączu, tuż za liderką Różą Thun jest dla mnie sukcesem i wielką satysfakcją. Nie spodziewałem się tak dobrej lokaty, tym bardziej, że w kampanii właściwie musiałem zaczynać od zera, bez nazwiska, które w powszechnym odbiorze nie kojarzyło się z polityką - komentował swój start w eurowyborach i jednym tchem dodawał, że nie należy do żadnej partii.

Obecnie mieszka z żoną i trójką dzieci we własnym domu na osiedlu Gołąbkowice. Podkreśla, że jest finansowo niezależny. Planując start w obecnych wyborach prezydenckich nie myślał więc o tym, żeby się nachapać grosza, tylko, jak twierdzi, by stworzyć nowoczesne miasto, przyjazne dla ludzi.

- Chciałbym, by sądeczanie tu realizowali swoje zawodowe marzenia, żeby pracę znalazły także moje dzieci - podkreśla Handzel. Jego najstarszy syn Oskar studiuje prawo i arabistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Córka Karolina chodzi do I gimnazjum.

- Mąż rozpieszcza naszą najmłodszą pociechę, siedmioletniego Maksymiliana. Z nim spędza dużo czasu - podkreśla Edyta Handzel, narzekając, że ostatnio rzadko męża ogląda ze względu na kampanię wyborczą i nieustanne spotkania.

- Pożywia się tradycyjnymi polskimi potrawami, preferuje schabowego z kapustą, choć ziemniaki zamienił na ryż i dużo zdrowszą kaszę. Lubi też kuchnię włoską, jada dużo spaghetti - zdradza kulinarne przyzwyczajenia męża pani Edyta. Jak czas pozwoli jeżdżą razem na wycieczki w góry, na basen, robią wypady rowerowe. - Tylko ścieżek rowerowych wciąż w mieście za mało. Mam nadzieję, że za przyczyną męża to się zmieni - dodaje pani Handzel.

- Mam bardzo dobre relacje z tatą, mogę powiedzieć nawet, że jest moim przyjacielem - mówi syn Oskar. - To tata wspólnymi wędrówkami po świecie otworzył mi oczy na to, że trzeba mieć odważne marzenia i je realizować. Stąd moje studia arabistyczne, o których wcześniej nie myślałem. Tata mi zawsze imponował swoją otwartością, szczerością, pogodą ducha. Jest osobą ugodową choć stanowczą, unika konfliktów. Ma świetny kontakt z ludźmi, nie czuje tremy, bez trudu porozumiewa się po angielsku - wylicza.

Po czym poznaje obecność ojca w domu? Po pierwsze po rakiecie tenisowej, która wtedy plącze się gdzieś po domu, no i po włączonym ekspresie do kawy. - Picie porannej, pachnącej kawy, to taty rytuał, który przejąłem - podkreśla.

Ludomir Handzel pod szyldem politycznej i finansowej niezależności zbudował Koalicję Nowosądecką, wokół której skupia się sądecki biznes i grupa ludzi młodych. Przeciwnicy w kampanii wyborczej zarzucili mu, że jest projektem wyborczym znanych sądeckich przedsiębiorców, swojego przyjaciela Zbigniewa Konieczka i Adama Górskiego. Tego drugiego wsparł w sporze z obecnym właścicielem WSB-NLU, największym udziałowcem Miasteczka Multimedialnego. Walczył o przywrócenie pierwotnego celu powstania tej spółki mającej na celu rozwój Nowego Sącza. Spółka Miasteczko Multimedialne, jest inwestorem parku nowoczesnych technologii komputerowo-informatycznych.

- Ci przedsiębiorcy doskonale sobie radzą sami. W Koalicji pracujemy na własny rachunek. Skupiam ludzi młodych, którzy o Nowym Sączu myślą podobnie jak ja, że to przedsiębiorstwo, które trzeba rozwijać, tak jak każde inne. Uważam, że to potrafię - podkreśla Handzel.

Liczyłem na mądrość sądeczan i się nie zawiodłem

Na czyje poparcie liczy Pan w drugiej turze wyborów?
Sądeczan. Nie polityków, nie partii. Można zrobić zdjęcia z przywódcami partyjnymi i okleić nimi miasto, tylko jakie problemy sądeczan to rozwiąże? Jestem bezpartyjny, chcę łączyć, a nie dzielić. Wierzę w szeroką koalicję dla wprowadzenia nowej jakości w mieście. Nie wolno go upolityczniać, trzeba rozmawiać ze wszystkimi, bez względu na to, kto będzie rządził w Krakowie czy Warszawie trzeba tam kołatać do drzwi. Nie narzekajmy, że Kraków blokuje, że Warszawa nieprzychylna. Nowy Sącz zasługuje na sukces.

Które z tez programu wyborczego zamierza Pan teraz szczególnie mocno zaakcentować?
Najważniejszy jest rozwój miasta - miejsca pracy, rozwiązania komunikacyjne, problem smogu w mieście, bezpieczeństwo. Tutaj jestem konsekwentny - popieram postulat wielu sądeczan, likwidacji straży miejskiej i wzmocnienia policji, a także transparentność w Sandecji poprzez przekształcenie jej w sportową spółkę akcyjną.

Jakie wnioski wyciągnął pan z pierwszej tury?
Wierzyłem w mądrość sądeczan i się nie zawiodłem. 62 proc. pokazało żółtą kartkę grupie trzymającej władzę. Ona powinna obronić się 8-letnią pracą, a nie retoryką polityczną i brudną kampanią. Ludzie chcą nowej jakości i połowa radnych została wymieniona. W radzie jest 23 sądeczan, a nie 23 polityków. Skończmy ze swarami i zacznijmy pracować dla miasta.

Ma Pan tajną broń na rywala?
Pracę, możliwość porozumienia się z każdym i wiedzę w zakresie zarządzania. Nie wolno prywatyzować spółek komunalnych, ale tak nimi zarządzać, by nie drenowały kieszeni sądeczan. To da się zrobić.
Rozmawiał Paweł Szeliga

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska