Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygiełzów. Muzealnicy spod Lipowca uprawiają... konopie. A turyści je obskubują!

Magdalena Balicka
Magdalena Balicka
Turyści ukradkiem podskubują listki konopi, które rosną wśród ziół w ogródku na terenie skansenu w Wygiełzowie. Myślą, że to narkotyk.

Zamek Lipowiec i skansen u jego podnóży odwiedza co roku przeszło 70 tysięcy turystów. Wabi ich nie tylko piękno średniowiecznych ruin oraz wielowiekowe kościółki i chaty, ale także ogródek zielny prowadzony przez pracowników Muzeum Nadwiślańskiego Parku Etnograficznego. Pomiędzy tymiankiem, lubczykiem i koprem rosną również wysokie na około półtora metra krzaki konopi.

Marek Grabski, dyrektor muzeum, potwierdza, że krzewy budzą bardzo wielkie zainteresowanie odwiedzających skansen.

- To jednak nie narkotyczne konopie indyjskie, lecz odmiana polska - podkreśla dyrektor Grabski.

Rośliny do złudzenia przypominają te, z których robi się marihuanę i dlatego są całe obskubane.

- Ludzie próbują ukradkiem zrywać liście, rozcierają je w palcach, wąchają. Wielu obrywa je „hurtowo”, pakując do kieszeni - dzieli się spostrzeżeniami Marek Grabski.

Wyróżnia się dwa rodzaje konopi: siewne, zwane włóknistymi, które mogą być uprawiane w naszym klimacie, oraz konopie indyjskie.

Nasiona konopi siewnych są np. w pokarmie dla ptaków, natomiast olej z nich otrzymywany stosuje się w przemyśle farmaceutycznym i kosmetycznym. Z ich włókien robiło się wytrzymałe i przewiewne materiały.

W Polsce uprawa konopi znana była od niepamiętnych czasów. Rosły także na polach pod zamkiem w Lipowcu. Dawniej nie budziły negatywnych emocji, bo kojarzono je głównie z przemysłem, a nie narkomanią.

Rozwój tego przemysłu uległ załamaniu w latach dziewięćdziesiątych XX w., m.in. z powodu wprowadzenia na rynek syntetycznych zamienników stosowanych zamiast włókien naturalnych, a także w wyniku obostrzeń prawa dotyczącego uprawy drugiego rodzaju konopi - indyjskich.

- W naszym zielniku przy skansenie pielęgnujemy tę roślinę wyłącznie do celów edukacyjnych - podkreśla Marek Grabski, dodając, że odbywa się tu szereg lekcji dla dzieci.

Anna Kurniczka, przyrodniczka z Trzebini, przyznaje, że ludzie nie wiedzą wiele na temat konopi. - Dla większości to tylko narkotyk. Dziwią się, że rośnie w muzeum i policja nie skonfiskowała jeszcze nielegalnej uprawy - śmieje się Anna Kurniczka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska