

NAJWAŻNIEJSZA BYŁA WYGRANA
Biorąc pod uwagę sytuację Wisły Kraków w tabeli, na ten moment najważniejsze jest zdobywanie punktów. Oczywiście, zespół trzeba rozwijać, ale musi to iść w parze z regularnym wygrywaniem, jeśli „Biała Gwiazda” chce zrealizować w tym sezonie swój główny cel, jakim jest awans do ekstraklasy. Patrząc z tej perspektywy, wygrana 5:1 jest po niedzielnym boju w Stalowej Woli dla Wisły najważniejsza.

NIE MOŻNA NARZEKAĆ NA SZCZĘŚCIE
Trener Stali Ireneusz Pietrzykowski powiedział po meczu, że jego zespół sprezentował Wiśle trzy gole. Wiele jest w tym racji, ale trudno, żeby krakowianie narzekali na szczęście… Żeby błąd popełnił Adam Wilk, głową celnie musiał uderzyć Mariusz Kutwa. Żeby był rykoszet, na strzał musiał zdecydować się Olivier Sukiennicki. No i wreszcie, żeby padła trzecia bramka, Bartłomieja Kukułowicza musiał agresywnie zaatakować Łukasz Zwoliński. Szczęście zatem szczęściem, ale wiślacy potrafili je w Stalowej Woli sprowokować. Może też oddał im trochę los to, czego dać nie chciał w meczach, w których byli zdecydowanie lepsi, więcej nawet niż w Stalowej Woli, a jednak nie wygrywali. Choćby w starciach w Kołobrzegu z Kotwicą czy u siebie z Wartą Poznań.

NIE ZACHŁYSTYWAĆ SIĘ ROZMIARAMI ZWYCIĘSTWA
Jeśli wygrywa się 5:1 na wyjeździe, trudno nie być zadowolonym. Radzimy jednak wiślakom nie zachłystywać się tą wygraną, jej rozmiarami. Chyba sami już nauczyli się, że potrafią tydzień do tygodnia zagrać zupełnie inne mecze. Poza tym w Stalowej Woli naprawdę były momenty, gdy mogło to pójść w inną stronę. Z perspektywy Wisły jej piłkarze mogą się cieszyć, że nie poszło, ale nikt nie powiedział, że w kolejnym meczu w Głogowie nie pójdzie. Tym bardziej, że to ostatnio dla Wisły nie był zbyt szczęśliwy teren. „Biała Gwiazda” wygrała 5:1 w Stalowej Woli. Chrobry przegrał 0:5 w Chorzowie… Co może pójść z punktu widzenia krakowian nie tak? I to jest właśnie dzwonek ostrzegawczy, który powinien od poniedziałku dzwonić na całego…