Biały Dunajec: wypadek na kolonii, zginął 7-latek [WIDEO]
- To było straszne - mówią sąsiedzi pensjonatu. - To dziecko po prostu leżało na podjeździe i nie dawało znaku życia. Nie wiedzieliśmy, jak mu pomóc.
Dramat w Białym Dunajcu rozegrał się po obiedzie. - Z naszych ustaleń wynika, że chłopiec wraz z całą grupą, która przyjechała do Białego Dunajca na kolonie, po posiłku dostał od wychowawców czas wolny - mówi Kazimierz Pietruch, rzecznik zakopiańskiej policji. - To wówczas doszło do tragedii. Mały wyszedł na wysoki na ponad 3 metry balkon i nie wiedzieć czemu wspiął się na barierkę. Spadł na betonową posadzkę. Gdy zabierała go karetka jeszcze żył.
- Niestety, akcja reanimacyjna w szpitalu nie przyniosła rezultatów - mówi Ali Darwich Issa, ordynator zakopiańskiego pogotowia. - Około godziny 16 stwierdziliśmy zgon chłopca. Miał liczne obrażenia wewnętrzne.
Zaraz po wypadku pracę na miejscu rozpoczęła zakopiańska prokuratura. - Ze wstępnych ustaleń wynika, że doszło do tragicznego wypadku, na razie nikomu nie stawiono zarzutów. - mówi Pietruch. - Przesłuchaliśmy już opiekunów kolonii. Byli trzeźwi i zostali zwolnieni do domu. We wtorek w obecności psychologa rozpytamy o sprawę kolegów zmarłego chłopca. Może oni powiedzą nam, dlaczego przekroczył on barierkę balkonu.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, jeden z kolegów zmarłeg chłopca był razem z nim na balkonie, gdy doszło do tragedii.
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+