Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójca poddany hipnozie nie pomógł odnaleźć Bartka

Artur Drożdżak
Norbert R. ps. Redbul (z lewej) usłyszał karę 25 lat więzienia, a Marcin P. ps. Piętuś (z prawej) ma dożywocie za zabójstwo Bartka
Norbert R. ps. Redbul (z lewej) usłyszał karę 25 lat więzienia, a Marcin P. ps. Piętuś (z prawej) ma dożywocie za zabójstwo Bartka Artur Drożdżak/Robert Szwedowski
Gdzie jesteś, mój synku? To pytanie Grażynę Magdziarz nurtuje od 12 lat. Na grobowcu jest zdjęcie Bartka i napis, że zginął w "nieznanym miejscu".

Syn Bartek przychodzi do niej, ale już tylko we śnie. Gdy próbuje się do niego odezwać - on zaraz ucieka. Jakby cierpiąca dusza szukała swojego miejsca. Ale sen o Bartku powraca i wywołuje cierpienie matki.

Jasnowidz nie pomógł
Rodzice wydali majątek, by się dowiedzieć, co się stało z synem. Detektyw Krzysztof Rutkowski zainkasował 25 tys. zł i przepadł bez wywiązania się z obietnicy. Jasnowidz Krzysztof Jackowski powiedział od razu, że chłopak nie żyje, a jego ciało leży w pobliskim jeziorze. Przeszukali jezioro - zwłok nie było.

Nie było też odzewu po programie "997", w którym Michał Fajbusiewicz apelował o informacje o 19-letnim maturzyście z Suchedniowa (woj. świętokrzyskie). Milczenie przerwał jeden telefon.

- Otrzymam 100 tys. zł, to zdradzę, co się dzieje z Bartkiem - rodzice usłyszeli w słuchawce anonimowy głos. Kto dzwonił, do dziś nie ustalono. Nie zapłacili okupu, choć przez moment żyli nadzieją, że syn jeszcze gdzieś jest, oddycha. Podobnie było, gdy latem 2002 roku dotarła do nich plotka, że mógł wyjechać na mundial w Korei. Coś w tym mogło być, bo maturzysta żył piłką nożną. Tylko że jego paszport był w szufladzie...

Tragiczny 24 maja 2002
Mijały miesiące, lata. Czas jakby się zatrzymał od ostatniego spojrzenia za synem, który 24 maja 2002 r. wziął samochód i powiedział, że jedzie się spotkać z kolegami ze Skarżyska Kamiennej.

To był czas matur. Kilka dni wcześniej zdał pisemny egzamin z matematyki i polskiego, został mu ustny angielski.
Rodzice nie protestowali, gdy wspomniał, że ma ochotę na wieczorną jazdę hondą, bo chciał odpocząć od książek.
Ojciec jeszcze tej samej nocy pomyślał: "Bartek nie żyje". Matka długo łudziła się, że syn błąka się gdzieś po świecie. Może stracił pamięć? Wpadł w ręce gangu? Późniejszy telefon z żądaniem okupu tylko utwierdził ją w tej ułudzie.

Skruszony gangster

Policja sprawdziła, że Bartek odwiedził kolegę, potem dwie koleżanki. Razem byli w Radomiu, wrócili do Skarżyska, zabrali jeszcze znajomego i po odwiezieniu kumpli do domów maturzysta już sam miał wracać do Suchedniowa. Do celu nigdy nie dotarł. Przesłuchani znajomi przekonywali, że nic szczególnego się nie zdarzyło w czasie jazdy autem. Potem okazało się, że kłamali.

Trzeba było czekać trzy lata, by pojawił się ważny trop w śledztwie. Centralne Biuro Śledcze rozbiło wtedy w Skarżysku Kamiennej gang wymuszający haracze, dokonujący zabójstw, napadów na tiry, kradzieży. Wysoko w przestępczej hierarchii bandy był Zbigniew W. Poszedł na współpracę z policją i wydał wspólników.

- Mam dość, chcę zerwać z takim życiem- wyznał śledczym.

Przy okazji zdradził, że ma wiedzę o porwaniu i śmierci Bartka. Powiedział, że jednym z zabójców był Łukasz S. ps. Waciak. Jego nie udało się przesłuchać, bo zatruł się tlenkiem węgla w 2003 roku.

Sprawdzono, z kim się kumplował. Wtedy policjanci wpadli na trop wspólników. Zatrzymano 18-letniego Marcina P. ps. Piętuś, 16-letniego Norberta R. ps. Redbul oraz 20-letniego Krzysztofa M. ps. Keczup. Chłopaki ze Skarżyska. Pierwsi dwaj zaprzeczali udziałowi w zbrodni, ale "Keczup", student Politechniki Świętokrzyskiej, nie wytrzymał krzyżowego ognia pytań i opowiedział przebieg tragicznej nocy. Płakał na przesłuchaniu, przepraszał za to, co wtedy zrobił, widać było, że żałuje. Gryzło go to.

Zeznania skruszonego
Relacja ,,Kechupa": Z "Piętusiem", "Redbulem" i "Waciakiem" byli na grillu, trochę popili. Na skrzyżowaniu, na czerwonym świetle stanęła honda, za kółkiem był Bartek, a jako pasażerowie jechali dwaj znani im mężczyźni, którzy wysiedli, przywitali się. Wtedy "Waciak" na moment usiadł na masce auta. Bartek w ostrych słowach zwrócił mu uwagę, doszło do scysji. Po chwili auto ruszyło, ale około 1.00 w nocy znowu je zobaczyli. "Redbul" wbiegł na ulicę i zmusił kierowcę do zatrzymania się. We czterech wyciągnęli Bartka i posadzili z tyłu. Za kółkiem siadł "Waciak", pojechali na Radom. Pilnowali porwanego.

Zabijali na raty

Bartek błagał, by go puścili, mówił, że rodzice są majętni, to zapłacą.
Decydujący głos miał "Waciak". Nie zgodził się na wzięcie okupu, bo chciał dać nauczkę maturzyście za pyskówkę w Skarżysku. Rzucił: "Odjebiemy go!".

To był wyrok śmierci. Pod Warszawą, w lesie, wyciągnęli Bartka z auta na polanę. Gdy leżał na brzuchu zaczęli zadawać ciosy rękami, bagnetem, kamieniem. "Waciak" komenderował, że każdy po kolei ma do ręki wziąć bagnet i głaz. I walić. Celowali w plecy, nogi, głowę. Zwłoki ułożyli w zagłębieniu ziemi i przykryli gałęziami.

Ruszyli w dalszą podróż przez Warszawę, Ostródę i dojechali do Sopotu. Stamtąd "Waciak" o zabójstwie powiadomił wuja, późniejszego skruszonego gangstera Zbigniewa W. On przyjechał i pomógł pozbyć się hondy civic. Zabójcy ukrywali się, ale nie trzymali języka za zębami. Znajomym przyznali się do zabójstwa maturzysty, nikt jednak nie traktował tych przechwałek poważnie, więc byli bezkarni. Trzy tygodnie po zabójstwie wrócili na miejsce zbrodni, by lepiej ukryć zwłoki. Przenieśli je w inne miejsce.

Oskarżony w hipnozie

Gdy trafili do celi, dwaj nie przyznali się do winy. Tylko raz Marcin P. potwierdził, że zabił, ale potem się z tego wycofał. "Keczup" obciążał wspólników i zgodził się poddać hipnozie, by wskazać miejsce dokonania zabójstwa i możliwego ukrycia zwłok. Dla rodziców Bartka tylko to się liczyło. Niestety, badanie w hipnozie nie pomogło.

Wyrok prawomocny
Sąd Apelacyjny w Krakowie w lipcu br., po 12 latach od zbrodni, wydał prawomocny wyrok. I choć do dziś nie odkryto zwłok Bartka, Marcin P. ps. Piętuś za jego zabójstwo dostał karę dożywocia, Norbert R. ps. Redbul 25 lat więzienia, a Krzysztof M. ps. Keczup 5 lat.

- Może kiedyś powiedzą, gdzie jest mój syn, bo dla mnie tylko to się liczy - wzdycha Grażyna Magdziarz. Na rodzinnym, pustym grobowcu jest zdjęcie syna i napis "Bartłomiej (1983-2002) zginął tragicznie w nieznanym miejscu".

Napisz do autora:
[email protected]

CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska