Roman Polański boso tańczy na stole. Miejsce: schronisko na tatrzańskich Kalatówkach, termin: 1959 rok. To zdjęcie z imienin Romana Polańskiego, na których zebrała się cała ówczesna bohema polska, kojarzy każdy kto przynajmniej trochę interesuje się kinem. Bo 10-dniowe szaleństwo imieninowe Polańskiego utrwalił również reżyser Bogusław Rybczyński, który stworzył krótkometrażowy dokument "Jazz camping". To legendarne zdjęcie – oryginał z końca lat 50 XX wieku - było tylko jednym z wielu cennych eksponatów sprzedanych podczas XVI Charytatywnych Spotkań im. Hani i Mieczysława Król- Łęgowskich.
Licytacja odbyła się w wyjątkowej scenerii - również na tatrzańskich Kalatówkach. Dochód z licytacji cennych darów, unikalnych pamiątek – m.in. zegarka Św. Jana Pawła II, naszyjnika z bursztynem przekazanego przez Donalda Tuska, premiera RP, biżuterii od pary prezydenckiej zostanie przekazany na sfinansowanie turnusów rehabilitacyjnych dla podopiecznych Fundacji Centrum Leczenia Szpiczaka. W tym roku padł rekord, bo zebrano 53 tys. 689 zł. Najcenniejszy i najdroższy okazał się zegarek świętego Jana Pawła II, bo sprzedany został za 20 tys. zł!
- Cieszę się, że w tym roku także uda się pomóc pacjentom ze szpiczakiem mnogim – nie kryje dumy prof. Artur Jurczyszyn z Kliniki Hematologii CMUJ, pomysłodawca akcji i prezes fundacji.
Szpiczak plazmocytowy to ciężka choroba nowotworowa, która znacząco wpływa na życie pacjentów. Choć dostępne terapie pozwalają na przedłużenie życia i poprawę jego jakości, równie istotna jest rehabilitacja, która niestety nie jest refundowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia.
- Właśnie dlatego nasza Fundacja po raz kolejny organizuje aukcję charytatywną, której celem jest zebranie środków na turnusy rehabilitacyjne dla osób dotkniętych tym schorzeniem – wyjaśnia profesor.
Pacjenci podkreślają, że dzięki takim inicjatywom chorzy mogą otrzymać kompleksową opiekę, która znacząco poprawia ich codzienne funkcjonowanie i komfort życia.
- Dla mnie, poza codzienną, fachową opieką specjalistów, bardzo cenna jest możliwość spotkania osób z podobnymi doświadczeniami. Każdy ma swoje problemy zdrowotne, ale dzielenie się nimi pomaga bardziej optymistycznie patrzeć w przyszłość i czerpać radość z życia. Czuję się na obozach jak w rodzinie – dzieli się opinią Danuta Pruchnik.
Anna Pawłowska również mile wspomina każdy dzień turnusu. Poranne spacery i ćwiczenia z Nordic Walking , zabiegi wodne, ćwiczenia gimnastyczne indywidualne czy zbiorowa gimnastyka onkologiczna pozwoliły jej na wyraźną poprawę kondycji.
- Nieustanny kontakt z innymi chorymi stworzył okazję do podzielenia się doświadczeniami i refleksjami związanymi z akceptacją choroby i umiejętnością radzenia sobie w życiu po przeszczepie szpiku. Nie było czasu na samotność, smutek czy martwienie się o swoje zdrowie w przyszłości. Wróciliśmy do domu naładowani pozytywną energią i motywacją do kontynuowania swoich normalnych hobby i aktywności. Po takim leczeniu z pewnością będzie nam łatwiej zmagać się z codziennością – zaznacza pacjentka.
