Przez kilka dni do odśnieżania dróg na Podhalu rzucono wszelki możliwy sprzęt. Do tego dojdą koszty usuwania złamanych konarów i drzew. Trzeba będzie szukać oszczędności w innych inwestycjach, aby pokryć koszty nieprzewidzianego ataku zimy.
- Walka z zimą będzie nas sporo kosztować - nie ma wątpliwości Andrzej Gąsienica-Makowski, starosta tatrzański. - Umowy na zimowe utrzymanie dróg przewidywały rozpoczęcie pracy najwcześniej 1 listopada. Teraz więc za odśnieżanie dróg będziemy musieli zapłacić ekstra. To są dodatkowe pieniądze, których nie mamy w budżecie.
Starosta tatrzański uchyla się na razie od odpowiedzi na pytanie, ile będzie kosztować powiat walka z atakiem zimy. Wiadomo, że minimum kilkadziesiąt, a maksimum kilkaset tysięcy złotych. Koszty jednak mogą być spore. - Za godzinę pracy pługu lub piaskarki trzeba zapłacić od 120 do 250 zł - wylicza Wojciech Staszel ze spółki komunalnej Tesko.
- Dramatu nie ma, choć wiadomo, że część inwestycji się nieco opóźni - podkreśla Makowski. - Wczesne nadejście zimy spowoduje, że inwestycje w tym roku będą miały poślizg, jak np. most w Gliczarowie.
Władze Zakopanego również przyznają, że atak zimy odbije się na ich budżecie. - Tu w grę wchodzi nie tylko odśnieżanie dróg, ale koszt wycinania drzew, które powaliła nawałnica - zaznacza Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego. A to może słono kosztować miasto. Wyspecjalizowana firma bierze 100 zł za oczyszczenie jednego drzewa z konarów, a 300 zł jeśli trzeba użyć podnośnika.
Niewykluczone też, że część dróg czy chodników wymagać będzie remontów i napraw.