Przedmiotem sporu jest dwupiętrowy dom w Nowej Hucie. Jeszcze w 2005 roku na ok. 700 mkw było
tu przedszkole. Z powodu niewielkiej frekwencji zostało zlikwidowane. Przez kilka lat budynek stał bezużytecznie i zarastał trawą. Niedawno przypomnieli sobie o nim urzędnicy, którzy planują przekształcić go na gminne lokale.
Radni z komisji zdrowia są przeciwni pomysłowi. Uważają, że budynek z ogrodem i placem zabaw powinien powrócić do dawnego przeznaczenia. - Od tamtego czasu sytuacja w Krakowie bardzo się zmieniła - ocenia radna Grażyna Fijałkowska (PO). - Wyż demograficzny spowodował, że rodzice mają ogromne problemy ze znalezieniem dla dziecka miejsca w przedszkolu, nie mówiąc o żłobku. Zapisy są robione nawet z rocznym wyprzedzeniem - mówi.
Popiera ją klubowy kolega, Paweł Sularz. Jakiś czas temu złożył nawet interpelację do prezydenta,
by miasto przeznaczyło kilka swoich lokali na potrzeby żłobków i przedszkoli, wyremontowało je zgo-dnie z wymaganiami, ogłosiło konkurs na ich prowadzenie, a następnie wykupiło w nich usługi. Otrzymał z magistratu odpowiedź, że gmina nie posiada takich lokali. - Rozumiem, że pozyskiwanie mieszkań komunalnych jest potrzebne, ale róbmy to z głową - mówi. - Budynek stoi na ładnej działce, od początku był przeznaczony na cele edukacyjne. Wystarczą niewielkie nakłady finansowe, żeby go odświeżyć i przystosować do potrzeb żłobka i przedszkola. Przekształcenie na mieszkania będzie znacznie kosztowniejsze - kalkuluje.
Jak zauważa Jan Żądło, dyrektor magistrackiego wydziału edukacji, sprawa nie jest jednoznaczna,
bo Kraków potrzebuje również mieszkań komunalnych. Zaś łączenie żłobka i przedszkola, to jego zdaniem zły pomysł. - Te instytucje mają zupełnie różny charakter - przekonuje. - Musiałoby być dwóch gospodarzy, dwie kuchnie, bo dzieci i niemowlaki potrzebują innego rodzaju żywienia, reżim sanitarny jest nieporównanie większy dla żłobka, niż dla przedszkola, inny jest sposób finansowania obu instytucji - wylicza.
T
wierdzi, że w tamtym rejonie nie ma problemu z miejscami w przedszkolu. Sugeruje za to, że kwestią do rozważenia jest ewentualnie stworzenie żłobka z przedłużonym czasem przebywania w nim maluchów do czwartego roku życia.
Innego zdania jest Andrzej Bohosiewicz, dyrektor magistrackiego biura ds. ochrony zdrowia. Nie ma on wątpliwości, co powinno znaleźć się w budynku. - Popieram każdą szansę stworzenia dodatkowych miejsc dla dzieci - deklaruje. - Mamy taki deficyt żłobków i przedszkoli, że rodzice nawet z odleglejszych części miasta będą chcieli przywieźć tutaj swoje pociechy. Lokalizacja nie gra tu roli. Chętnych nie zabraknie - przewiduje. - Poza tym żłobek i przedszkole rozwiąże problem nawet stu rodzin. A kilkanaście lokali komunalnych to i tak kropla w morzu potrzeb - zauważa.
Wydział mieszkalnictwa nie podjął ostatecznej decyzji. - Ponownie rozważymy tę kwestię - usłyszeliśmy od urzędników. - Musimy wziąć pod uwagę opinię innych wydziałów.