Gwiazda WNBA, która grała w Rosji poza sezonem ligowym, została zatrzymana na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo 17 lutego z wkładami vape zawierającymi olej haszyszowy w bagażu. Koszykarka, ubrana w koszulkę z długim rękawem swojej drużyny Phoenix Mercury, kolejnego dnia procesu zeznała, że została zatrzymana w urzędzie celnym, gdy miała wsiąść na pokład samolotu do Jekaterynburga, miasta położonego 1400 km na wschód od stolicy Rosji. Podkreśliła, że była w drodze do swojej rosyjskiej drużyny w celu rozegrania meczu w play-off.
Funkcjonariusze lotniska wyjęli z jej bagażu olejki. Po zapoznaniu się z substancją, koszykarka została poproszona przez służby o podpisanie dokumentów i użyła Tłumacza Google, aby je zrozumieć.
- Moje prawa nie zostały mi odczytane. Wyjęłam telefon, zadzwoniłem do rodziny, mojego agenta i tłumacza, który pracuje z zespołem - powiedziała Griner w sądzie w Chimkach pod Moskwą.
Dwukrotna mistrzyni olimpijska powiedziała, że otrzymała tłumacza na lotnisku, ale powiedział jej wówczas tylko: "podpisz to, podpisz tamto" - bez wyjaśnienia treści dokumentów.
Griner przyznała się do winy w procesie, natomiast wyraźnie zaznaczyła, że nie zamierzała umyślnie łamać rosyjskiego prawa.
Sportsmenka powiedziała, że przepisano jej medyczną marihuanę w USA h w ramach leczenia przewlekłych urazów poza sezonem, co nie jest rzadkością wśród sportowców w krajach, w których ta substancja jest dozwolona. To jednak nielegalne w Rosji.
Sprawa przeciwko niej zrobiła się bardziej napięta przez stosunki między Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Amerykańscy urzędnicy i wybitni sportowcy twierdzą, że Griner została niesłusznie zatrzymana i apelują o jej natychmiastowe uwolnienie.
PAP/bbr/ krys/
