Niepubliczne Przedszkole „Pod kasztanami” w Zbylitowskiej Górze istnieje od września 2015 roku. Powstało po przekształceniu placówki publicznej. Mieści się w przystosowanych pomieszczeniach domu ludowego. O jego popularności świadczy choćby fakt, że jedna z jego grup została wiosną laureatem plebiscytu „Przedszkole na Medal” organizowanego przez „Gazetę Krakowską”. - Gdy zaczynaliśmy, do placówki chodziło 63 dzieci. Dziś mamy już 110 przedszkolaków. Cyfry chyba mówią same za siebie, jak funkcjonuje ta placówka - zaznacza Małgorzata Simajchel, dyrektor Niepublicznego Przedszkola „Pod kasztanami”.
Właśnie ona jako pierwsza w ubiegłym tygodniu dowiedziała się od przedstawicieli Urzędu Gminy Tarnów, że pojawiła się propozycja utworzenia Publicznego Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Zbylitowskiej Górze - na bazie obecnej podstawówki oraz Przedszkola „Pod kasztanami”. Pismo do wójta w tej sprawie skierował dyrektor Szkoły Podstawowej w Zbylitowskiej Górze, który chciałby uruchomić oddział przedszkolny w swojej placówce.
Dobro dzieci najważniejsze
Małgorzata Simajchel od razu poinformowała o tym rodziców dzieci z przedszkola „Pod kasztanami”. Nie chce dopuścić do jego likwidacji. - Placówka już ma jedno przekształcenie za sobą. Po co jeszcze raz coś zmieniać i burzyć to, co dobrze funkcjonuje? - pyta dyrektorka przedszkola.
Emocje podczas poniedziałkowego spotkania w sprawie przekształceń były olbrzymie. Uczestniczyło w nim kilkudziesięciu mieszkańców. Zjawiło się także czterech radnych gminy Tarnów oraz Rafał Wnęk, dyrektor Szkoły Podstawowej w Zbylitowskiej Górze.
Mieszkańcy jednym głosem zachwalali przedszkole, do którego uczęszczają ich pociechy.
- Informację o przekształceniu przyjęliśmy z ogromnym strachem i złością jednocześnie. Moje dziecko wcześniej chodziło do przedszkola publicznego i gdy przenieśliśmy się do placówki w Zbylitowskiej Górze, zobaczyliśmy jaki to jest skok jakościowy. Synek ma tu mnóstwo dodatkowych zajęć, są wycieczki i wspaniali wychowawcy - podkreśla Beata Kostrzewa, mama 4-letniego Antosia.
Rodzice zachwalają przede wszystkim prowadzenie zajęć według programu Montessori. Dzięki temu ich pociechy uczą się m.in. liczyć, czytać, poznają planety, a także uczą się na przykład zmywać naczynia.
- Mój synek zaczął już nawet rozmawiać po angielsku. Nie mogę się zgodzić na żadne zmiany - zaznacza pani Edyta, mam 3-letniego Filipka.
Wszystko w rękach radnych
Dyrektor Szkoły Podstawowej w Zbylitowskiej Górze, próbował bronić swojej propozycji.
- Od pierwszego września wygasa gimnazjum i zwalniają się sale, które można przeznaczyć na oddziały przedszkolne - podkreślał. Ale od razu przyznał, że jego szkoła nie jest przystosowana na przyjęcie 3 i 4-latków.
- Jeżeli rada gminy otrzyma projekt uchwały o powołaniu zespołu szkolno-przedszkolnego i ją przegłosuje, wtedy zacznie się problem. Bo skoro w podstawówce nie ma warunków dla małych dzieci, wtedy wójt będzie zmuszony wypowiedzieć umowę najmu dyrektorce przedszkola, by mieć gdzie umieścić dzieci - stwierdził radny Grzegorz Drwal.
Rodzice na dyrektorze szkoły nie zostawiają suchej nitki. Wytykają mu, że źle zarządza podstawówką i za żadne skarby nie oddadzą dzieci do placówki przez niego zarządzanej. O przyszłości niepublicznego przedszkola ostatecznie zadecydują w najbliższym czasie radni gminni.
KONIECZNIE SPRAWDŹ:
Jak udzielić pierwszej pomocy psu?
Źródło:
TVN