Od 30 kwietnia tego roku w Polsce obowiązują przepisy pozwalające sprzedać ziemię rolną tylko rolnikowi. Dodatkowym warunkiem dla zawarcia transakcji jest to, by kupujący mieszkał na terenie tej samej gminy, w której leży nabywany grunt.
Na pominięcie tego ostatniego warunku zgodę musi wydać prezes Agencji Nieruchomości Rolnych. I okazuje się, że na ponad 400 podjętych decyzji w tej sprawie tylko raz nie zezwolił na zawarcie umowy.
- To oznacza, że w zasadzie agencja zawiesiła warunki, jakie stawia ustawa dla kupujących ziemię rolną - ocenia Kamil Suskiewicz. Jego zdaniem coś, co miało być wyjątkiem, stało się regułą.
- Zdecydowana większość zgód dotyczy sytuacji, gdy rolnik nie znalazł nabywcy w swojej gminie, a pojawił się chętny na ziemię rolnik z innej gminny - broni agencji jej rzecznik. I uważa, że nie należy rezygnować z ustawowego zapisu o zamieszkaniu w gminie, w której leży kupowany grunt. - Chodzi przecież o to, by rolnik nie musiał jeździć 30 km ze swojego domu na pole, które uprawia, by gospodarstwa rolne stanowiły zwartą całość - argumentuje Witold Strobel. To dość zaskakujące tłumaczenie, bo przecież wydane już zgody wyraźnie temu zaprzeczają...
Według Kamila Suskiewicza niezbędne jest doprecyzowanie warunków, które trzeba spełnić, by kupić ziemię. - Jak sprawdzić, czy dany nabywca gwarantuje dobre gospodarowanie nieruchomością w przyszłości? - pyta ekspert Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. - Dziś Agencja Nieruchomości Rolnych rozstrzyga takie wątpliwości na korzyść nabywców, ale przecież można wyobrazić sobie sytuację, gdy wykorzystuje ona swoją decyzyjność do nieuzasadnionego blokowania wybranych transakcji - podkreśla.
Ta ustawa nie jest dla deweloperów
Drugi problem to wstrzymanie jakichkolwiek transakcji zakupu ziemi rolnej przez deweloperów.
- O to przecież chodziło. Celem tej ustawy jest ochrona gruntów rolnych - podkreśla rzecznik ANR. I dodaje, że w planach zagospodarowania przestrzennego w całym kraju zarezerwowane jest tak dużo terenów przeznaczonych pod mieszkania, że ich nie brakuje.
- To trochę nie tak. Po co trzymać grunty rolne, np. w Krakowie czy Warszawie, skoro wiadomo, że one już dawno straciły swoje rolnicze znaczenie? Jest jeszcze jeden problem - nawet jeśli agencja zgodzi się na to, by taką ziemię kupił deweloper, to ustawa zakazuje odsprzedania jej przez 10 lat. Przecież budowa mieszkań trwa krócej, ale nie da się ich sprzedać, bo jak sprzedać mieszkanie bez gruntu - tłumaczy Kamil Suskiewicz.
Jest dobra okazja do poprawek
Według eksperta Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego zapisy ustawy ograniczającej obrót ziemią należy szybko poprawić. Dobrą okazją do tego jest projekt ustawy reorganizacji trzech agencji rolnych i stworzenie z nich dwóch.
Już na etapie prac w Sejmie opozycja i specjaliści od rynku nieruchomości zwracali uwagę, że ograniczenia powinny dotyczyć działek większych niż hektar. Obejmują jednak wszystkie działki rolne o powierzchni od 0,3 hektara w górę. I znów wraca dyskusja o podniesieniu tej granicy.
- Ustawa ma chronić grunty rolne, także przed sprzedażą jej obcokrajowcom. I to zadanie spełnia. Nie ma na celu ułatwienia działalności deweloperom - podkreśla rzecznik ANR.
Źródło: Dziennik Polski