Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Złodziej ciastek wpadł, bo usnął

Monika Pawłowska
Dariusz Gdesz/Polskapresse
Pewien oświęcimianin z nieznanymi kompanami włamał się do cukierni państwa Malików w swoim mieście. Słodyczy jednak nie zdążył spałaszować, bo... zasnął. Koledzy uciekli.

Malikowie prowadzą rodzinny biznes przy ul. Dworcowej już drugie pokolenie. Cukiernia znana jest w całym mieście ze słodkich pyszności - ciast, ciasteczek i tortów. Piętrowy budynek mieści w sobie zakład produkcyjny i prywatne mieszkanie cukierników. Aromat pieczonych ciast unosi się stąd na kilometr. Być może ich woń przyciągnęła trzech miłośników wypieków w pewną lipcową noc.

Drzwi wejściowe do cukierni od ulicy były zamknięte. Złodzieje przez szybę mogli zobaczyć puste półki w sklepie, więc postanowili odwiedzić miejsce produkcji ciastek. W tym celu musieli pokonać wysokie ogrodzenie. Kiedy już dotarli przed boczne wejście, żadnego problemu nie stanowiła dla nich kolejna przeszkoda. Drzwi na klatkę schodową zarówno do mieszkania, jak i zaplecza zakładu, wyważyli.

- Było przed trzecią w nocy, kiedy zbudziły mnie jakieś podejrzane hałasy dochodzące z dołu - relacjonuje Ksenia Malik-Sztwiorok, współwłaścicielka cukierni. - Wystraszyłam się nie na żarty, ale zdawałam sobie sprawę, że trzeba to sprawdzić - dodaje młoda kobieta. Za żadne skarby nie chciała zostać samotnym detektywem, zwłaszcza w koszuli nocnej. Obudziła więc śpiącego obok męża Zenona.

W pomieszczeniach na parterze było już cicho. W pierwszej chwili małżeństwo niczego nie zauważyło, dopiero po chwili dostrzegli młodego mężczyznę, leżącego w przejściu na klatce schodowej. Ostrożnie podeszli do niego. Spał jak zabity. - Zaczęliśmy go z mężem budzić, ale nie dało się - mówi pani Ksenia. - Zadzwoniliśmy po pomoc na policję - dodaje.

Dopiero stróże prawa dobudzili śpiącego włamywacza. Zupełnie nie miał świadomości, gdzie jest i co się z nim dzieje. - Kiedy się ocknął, nie powiedział ani słowa - mówi Ksenia Malik-Sztwiorok. - Na policji kręcił, że pomylił sobie domy, bo, jak tłumaczył, mieszka gdzieś blisko.

33-letniego Roberta K. Malikowie nigdy wcześniej nie widzieli. Wiadomo, że był pijany, miał ponad 2,7 promila alkoholu. - Facet trzy razy próbował wyjść z cukierni, ale ciągle wracał do środka. W końcu położył się na podłodze i zasnął - relacjonuje zapis z kamer przemysłowych pani Ksenia.

Dopiero po przejrzeniu taśm z monitoringu i na podstawie dowodów zabezpieczonych na miejscu okazało się, że śpiący włamywacz miał wspólników. - Tych dwóch mężczyzn jak dotąd nie udało się odnaleźć - mówi Małgorzata Jurecka, rzecznik oświęcimskiej policji.

W blisko 40-letniej historii zakładu cukierniczego, to pierwsze włamanie. Nie obyło się bez strat. Koledzy Roberta K. ukradli dwa pudełka ciasteczek domowych z marmoladą, które były gotowe do wysyłki na kolejny dzień i poniszczyli kilkadziesiąt innych pudełek z wypiekami. Zniszczyli również ozdobną fontannę na weselny tort. Rodzina cukierników oszacowała straty na tysiąc złotych.

Damy Ci więcej!Zarejestruj się!

Nagroda dla policjanta, który uratował życie kierowcy w Niemczech Przeczytaj!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska