https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Złoty pociąg w Wałbrzychu. To jeszcze nie koniec!

JEW
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Pawel Relikowski / Polska Press
To jeszcze nie koniec serialu pt. złoty pociąg w Wałbrzychu. Tzw. odkrywcy rzekomego złotego składu z czasów II wojny światowej nie składają broni i przygotowują się do przeprowadzenia dodatkowych odwiertów. - Na podstawie naszych doświadczeń potrafimy w tej chwili precyzyjnie określić miejsca odwiertów - twierdzą odkrywcy na czele których stoi Piotr Koper i Andreas Richter. - Nie składamy broni, bo nie widzimy do tego podstaw, przebadaliśmy 50 procent tego co zamierzaliśmy i potrzebna jest dogrywka innym sprzętem, na inną głębokość, i inną metodą.

Tą inną metodą mają być właśnie odwierty. Piotr Koper tłumaczy, że w tym momencie trwają spotkania z różnymi firmami proponującymi takie usługi. Uzgadniania jest metoda prowadzenia tych prac oraz oczywiście ich koszty. Na razie odkrywcy nie informują o ewentualnych terminach, bo nie są one na tym etapie uzgadniane.

Wiadomo natomiast, że odwierty będą konieczne, dlatego że w wielu miejscach trafiono na litą skałę i dalsze kopanie przy użyciu koparek było niemożliwe. Odkrywcy podejrzewają, że tunel został wykuty w litej skale, która znajduje się pod warstwa rozkopanej przez nich ziemi. Dlatego bez zrobienia w niej otworów, dotarcie inną metodą będzie niemożliwe.

PLAN NA KTÓRYM WIDAĆ SKALĘ PROWADZONYCH DOTYCHCZAS PRAC W WAŁBRZYCHU:

Złoty pociąg w Wałbrzychu. To jeszcze nie koniec!
materiały spółki XYZ

źródło: spółka XYZ

Najbardziej obiecujący pozostaje zdaniem odkrywców przekop nr 1. Jego istnienie trzeba jednak potwierdzić wierceniem na większą głębokość przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Oczywiście ta metoda nie będzie też wymagała takich nakładów i takiej armii ludzi jak to miało miejsce w przypadku sierpniowych działań przy użyciu ciężkiego sprzętu. Do końca września powinna się rozstrzygnąć data rozpoczęcia prac przy odwiertach. Wstępnie wiadomo, że będą one wykonywane na głębokość nawet 30 metrów, a zatem znacznie poniżej obecnego poziomu torów kolejowych Wrocław - Wałbrzych. Jeśli rzeczywiście (istnieją takie przekazy) tunel biegł od obecnej linii kolejowej w dół, w skale, te odwierty powinny potwierdzić jego istnienie.

Komentarze 30

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

L
Legendass
Szukać skarbów można nawet z wykrywaczem i z georadarem tylko można szukać nie można wykonywać bo wtedy byśmy musieli mieć zezwolenia i każda rzecz która znajdziemy i tak należy do państwa nawet jeżeli Bedzie to na naszym terenie
K
KKE
Jeśli tam są kosztowności, dzieła sztuki itp. (np. specjalizował się w tym H. Goering), to ukradzione w czasie wojny, więc należy ustalić właścicieli (tak samo, jak znajdujemy obrazy z polskich muzeów na aukcjach) lub ich spadkobierców (ale :-) nie "kuratorów"). A może to prototypy paru "Wunderwaffe" lub ładunki radioaktywne? - m.in. właśnie w tym regionie tajne poligony były. Raczej nie więźniowie z transportu, specjalnie zasypani, choć :-( mogli kogoś z obsługi zostawić, jak w piramidach faraonów.
K
KKE
Jeśli tam są kosztowności, dzieła sztuki itp. (np. specjalizował się w tym H. Goering), to ukradzione w czasie wojny, więc należy ustalić właścicieli (tak samo, jak znajdujemy obrazy z polskich muzeów na aukcjach) lub ich spadkobierców (ale :-) nie "kuratorów"). A może to prototypy paru "Wunderwaffe" lub ładunki radioaktywne? - m.in. właśnie w tym regionie tajne poligony były. Raczej nie więźniowie z transportu, specjalnie zasypani, choć :-( mogli kogoś z obsługi zostawić, jak w piramidach faraonów.
k
karol
Mają mocne dowody w postaci map i wykresów z tzw.georadarów i nic???????
Ciekawe w jaki sposób weszli w posiadanie owych map,bo wg kodeksu RP szukanie bez zezwolenia czegokolwiek jest przestępstwem!!!!!!!!
Panoczki pewnie myślały ,że koparą ruszą ziemię i odkopią tunel i Bóg wie co jeszcze..... a tu lipa......
Powiem Wam,Ruski siedział u nas 40 lat i wykopał wszystko co mógł......nic tam nie ma...................będą ryć żeby zachować twarz....szkoda czasu i kasy.
G
Gość
W przeciwieństwie do stosunkowo łatwo dostępnego kompleksu Rzeczka – dojazd do „Podziemnego Miasta Głuszyca” znajdującego się w trzewiach Osówki, jest prawdziwym wyzwaniem.
W przeciwieństwie do stosunkowo łatwo dostępnego kompleksu Rzeczka – dojazd do „Podziemnego Miasta Głuszyca”
znajdującego się w trzewiach Osówki, jest prawdziwym wyzwaniem.

Nasza sudecka przewo- dniczka - Elżbieta Szumska proponuje drogę na przełaj, na skróty. Jedziemy 10, w porywach 15 kilometrów na godzinę. Kamienie, błoto, górskie strumyki. Auto całe zbryzgane telepie się. Dojeżdżamy wreszcie pod Osówkę.

W kasynie

Wspinamy się na górę. Naziemny bunkier, nazwany przez badaczy „kasynem”, straszy ciemnymi bezokiennymi otworami w ścianach. Na dachu przygotowanym do mas- kowania rośnie kilka dzikich krzewów i drzewek. Gdzieniegdzie zamienione w kamień worki z niewykorzystanym cementem. „Kasyno”, którego przeznaczenia nie ustalono do dziś, ma długość ponad 50 metrów i półmetrowej grubości ściany nośne. Zawiera 8 pomieszczeń; w tym dwa równoległe – najdłuższe i największe.

200 metrów od „kasyna” znajdują się gigantyczne betonowe fundamenty wprowadzone głęboko pod ziemię o wymiarach: (szerokość x długość) 30 na 30 metrów. Głębokość jest nieznana, ponieważ dolna część obiektu zalana jest wodą. Betonowy gigant położony został 50 metrów nad podziemiami Osówki; charakteryzuje się dość skomplikowaną budową z licznymi kamionkowymi i żelaznymi rurami o najprzeróżniejszej średnicy oraz włazami betonowymi z hermetycznym zamknięciem wchodzącymi w jego głąb. Przypuszcza się, iż są to pozostałości niedończonej siłowni. W okolicach „kasyna” i „siłowni” widoczne są liczne betonowe pochylnie, szczątki silosów oraz pomieszczenie kruszarki do betonu.

Niesamowite wrażenie robi sześciometrowej średnicy dziura prowadząca 50 metrów pod ziemię. To jeden z dwóch szybów wentylujących podziemne arterie. Średnica pozwala dom- niemywać, że był on również tzw. szybem transportowym.

Podziemna Głuszyca

Sztolnie wejściowe podziemnego kompleksu „Osówka” znajdują się mniej więcej w połowie drogi między Walimiem a Głuszycą. Obiekt jest jednym z najciekawszych wchodzących w skład poniemieckiego megakompleksu zbrojeniowego „RIESE”.

– Osówka jest najdłuższym (po dzikim i obecnie niedostępnym kompleksie Włodarza) znanym obiektem wybudowanym w ramach megakompleksu „RIESE” – wita nas głuszycki badacz „Olbrzyma” pan Zdzisław Łazanowski. – Długość zinwentaryzowanych do teraz korytarzy i wyrobisk zbliża się do 2 kilometrów. Przypuszcza się, że to tylko połowa, albo nawet jedna trzecia całego obiektu.

– Do wnętrza Osówki prowadzą dwa znane wejścia – trzecie kończy się ślepym tunelem – opowiada pan Zdzisław. – Każde na innym poziomie; różnica wynosi od 12 do 36 metrów. Można zatem przypuszczać, iż „niedokończona” sztolnia wejściowa nr 3 miała prowadzić do zupełnie innego poziomu kompleksu Osówka.

Wyrobiska, w większości niedokończone i nieobetonowane, są imponujące. System drążenia twardej skały gnejsowej był najczęściej dwupoziomowy. Metodą wybuchową, czasem też mechaniczną, budowano korytarz górny i dolny; potem łukowo poszerzano górny, zawalano strop, kolejką wąskotorową wywożono urobek, zaś dolny poziom ponownie poszerzano. Potem stawiano drewniany szalunek i rozpoczynało się obetonowywanie. Tak powstawały 8-12 metrowej wysokości korytarze i hale w których z łatwością mogły się zmieścić nie tylko duże ciężarówki, lecz nawet całe składy kolei.
Na terenie podziemi „Osówki” zwanej też „Podziemnym Miastem Głuszyca” istnieje sporo niedokończonych sztolni o przekroju potężnego „grzyba”; są też hale częściowo obetonowane o długości 50-100 metrów i wysokości do 8 metrów. Jedna z nich posiada oryginalny poniemiecki drewniany szalunek. I między innymi ta hala daje wyobrażenie o ogromie planowanych prac w tej części „Olbrzyma”. Dwa 50-metrowej wysokości pionowe szyby dostarczają świeże powietrze z powierzchni stoków góry Osówka. Wszystko to sprawia wrażenie podziemnego miasta – rodem ze sławnych pow
t
tuBylec
Dobra rada: DAJ SE SIANA, KAJDANIARZU, NIEWOLNIKU BEZMÓZGI...
t
tuBylec
Świetnie, podaj maila na privie, mam też kolegów, zrobimy ci też bókaki...
k
kasztelan
Nie ma najmniejszych watpliwosci,ze zadgo pociagu po prostu nie ma!
Najlepiej o tym wiedza sami (no nie wiem jak ich nazwać bo odkrywcami nie sa bo tam nie ma nic) zgłoszeniodawcy.
nalezy postawic mianowicie pytanie w jaki sposób i ile zarabiaja na tym całym zamieszaniu?
Mam nadzieje,że zapłaca odpowiedni podatek.
G
Gość
Jacka Wilczura z Warszawy (prezesa Towarzystwa Poszukiwaczy Zabytków, członka Głównej Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskich), który wielokrotnie węszył wokół tajemnic ,,Olbrzyma’' z konferencji na temat Gór Sowich w 1998.

– W moim rozumieniu o- kreślone koła w Niemczech, Austrii i USA zainteresowane są tym, ażeby Polacy nigdy nie zdołali ustalić do końca, rozszyfrować istoty sprawy związanej z owymi budowlami we wnętrzu gór, skał i lasów. Jak dotąd udaje się naszym przeciwnikom realizacja ich planów i zamierzeń. Mimo iż wielu z nas, poszukiwaczy, domyśla się, lub po prostu wie o lokalizacji wielkich lub bardzo wielkich obiektów budowanych przez Niemców przy użyciu sił więźniów, jeńców różnych narodowości, nie jesteśmy w stanie wedrzeć się do tych obiektów, bowiem na przeszkodzie stoi w pierwszym rzędzie (choć nie tylko) owa polska wszechpotężna biurokracja. Można też przyjąć, że zainteresowani sprawą Niemcy mają możliwość blokowania działań poszukiwaczy zrzeszonych i nie zrzeszonych. Wielkość liczonych w kilometrach chodników podziemnych, hal typowo produkcyjnych, a nie konferencyjnych, konstrukcja i technika ich budowy, położenie w terenie, bliskość źródeł wody i minerałów, bliskość kopalni węgla i hut oraz węzłów kolejowych, dostępność złóż uranu, pozwalają przyjąć, że podziemne obiekty w Górach Sowich stanowić miały w zamysłach i planach przywódców III Rzeszy, gigantyczny koncern obejmujący cały Dolny Śląsk.

Miała to być największa ze znanych we współczesnym świecie zbrojownia i arsenał III Rzeszy.
B
Bo.marek
Wygląda, jednak na to, że Niemcy nie byli takimi idiotami jak chcieliby tzw. odkrywcy "złotego pociągu".
G
Gość
złomiarze do domu!
g
gość
Wygląda na to że Niemcy , wykorzystali głębsze tunele , o których pan Richter nie wiedział .
?
Przecież całkiem prawidłowo tego użyli. Tak zwani odkrywcy - bo nic nie odkryli. Rzekomego - bo rzekomo jest, ale nie potwierdzono tego.
G
Gość
Spotkałem kiedyś na Dolnym Śląsku radiestetę, który za pomocą różdżki wykrył dwanaście foteli ze złota. Nie ujawnię, gdzie je wykrył, bo znowu się zacznie.
d
des
jak długo dacie rade to jeszcze rozdmuchiwać..? proponuje założyć kolejny gorący temat uaktualniany "na żywo" - wszyscy nie śpimy, siedzimy i czekamy z niecierpliwością co przyniosą kolejne odwierty!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska