Jeden z nich może stracić przez to przyszyty przez dr Chrapustę palec.
Prok. Jolanta Kruczek nie wie, kiedy odda pani doktor telefon i notes. Twierdzi, że zatrzymania obu przedmiotów wymaga dobro śledztwa. O dobru pacjentów, którzy po skomplikowanych operacjach całkowicie stracili kontakt ze swoim lekarzem, milczy. - Proszę się zwracać do rzecznika - mówi.
Prof. Andrzej Zoll, wybitny prawnik i były prezes Trybunału Konstytucyjnego, ocenia tę postawę krótko. - To działanie zupełnie na wyrost. Trzeba wiedzieć, kiedy należy posłuchać głosu zdrowego rozsądku
- mówi.
Zdaniem profesora, zasłanianie się dobrem śledztwa jest w tym przypadku dziwnym uzasadnieniem.
- Można zarazem skutecznie czuwać nad dobrem postępowania i dbać o dobro pacjentów - twierdzi.
- Zawsze można zastosować w telefonie podsłuch, a nie odcinać ludzi od kontaktu z lekarką - dodaje.
Piotr Kosmaty z Prokuratury Okręgowej w Krakowie rozkłada ręce. - Na etapie postępowania przygotowawczego wszystko jest w gestii prokuratora prowadzącego sprawę - wyjaśnia.
- Może odmówić skopiowania dokumentów, ale równie dobrze może wyrazić zgodę - dodaje.
Prof. Zoll ocenia, że to nie pierwsze działanie prokuratury, które charakteryzuje się przesadą . - Takie reakcje nie służą dobru śledztwa, a poza tym komplikują życie ludziom - ocenia.
Z jego zdaniem zgadza się prof. Jacek Hołówka, etyk z Uniwersytetu Warszawskiego.
- Spróbujmy odgadnąć, jakie mogą być motywacje prokuratury. Albo śledczy zabezpieczają dowody, bo chcą uniknąć możliwości popełnienia przestępstwa, albo chcą zapobiec mataczeniu - zastanawia się. - I w jednym, i w drugim przypadku argumenty są jednakże bardzo słabe. Kiedy prokurator wkracza między lekarza a pacjenta, naraża go na utratę zdrowia - dodaje.
Etyk przypomina, że zasłanianie się prawem jest tu nie na miejscu. - Bo prawo nie może służyć
do nękania pacjentów - kwituje. - Znajdziemy dużo przykładów, gdy śledczy gonią za jakąś marą,
a potem przepraszają i wycofują się rakiem, tłumacząc, że takich działań wymagało dobro śledztwa.