Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żurawski: tytuł zdobyty na Legii smakował wyjątkowo

Redakcja
Maciej Żurawski mile wspomina pojedynki, jakie toczył z legionistą Jackiem Zielińskim (numer 5 na koszulce)
Maciej Żurawski mile wspomina pojedynki, jakie toczył z legionistą Jackiem Zielińskim (numer 5 na koszulce) fot. Jacek Kozioł/archiwum
- Ostatecznie wybrałem Wisłę i nigdy później nie żałowałem tego kroku. Kibice w Krakowie chyba też nie... - mówi w rozmowie Maciej Żurawski, były piłkarzem Wisły Kraków, dzisiaj ambasadorem "Białej Gwiazdy".

Czytaj także: Żuraw kończy karierę, ale będzie pracować w Wiśle

Gdy słyszy Pan hasło Legia Warszawa, to jakie myśli przychodzą do głowy?
Przede wszystkim takie, że przez lata był to nasz główny rywal w walce o mistrzostwo Polski. Taki, z którym tę rywalizację najczęściej wygrywaliśmy, ale były i takie momenty, gdy trzeba było uznać wyższość warszawian.

Mówi Pan, że był to główny rywal w walce o mistrzostwo, ale tak po prawdzie to w Pańskim najlepszym okresie w Wiśle chyba jedyny, jeśli nie liczyć kilku wyjątkowych pod tym względem sezonów.

To prawda. Liga wtedy wyglądała nieco inaczej niż obecnie. Byliśmy my, Legia i dopiero cała reszta. Tym bardziej te nasze mecze nabierały dodatkowego smaku. Oczywiście takich spotkań, które ostatecznie decydowały o tytule mistrza Polski, nie było za wiele, ale często bywało tak, że jedna z drużyn, wygrywająca, umacniała się na pierwszym miejscu w tabeli. A już na pewno po takim zwycięstwie człowiek nabierał pewności siebie, a jednocześnie tę pewność tracił w jakimś stopniu rywal.

Grał Pan w wielu meczach przeciwko Legii. Jest jakiś jeden, który szczególnie mile Pan wspomina?

Tak. Mam tutaj na myśli spotkanie z wiosny 2001 roku. Jechaliśmy wtedy na Łazienkowską jako lider tabeli, ale jednocześnie drużyna, która w kilku wcześniejszych meczach nie potrafiła przypieczętować tytułu mistrza Polski. Patrząc jednak z perspektywy czasu, może nawet lepiej, że tak się to wtedy potoczyło, bo mistrzostwo "zaklepaliśmy" sobie właśnie na Legii. Nie będę krył, że miało to wyjątkowy smak. Zdobyć tytuł na stadionie największego rywala to było coś. Myślę, że dla legionistów było to w jakimś stopniu upokarzające. Pamiętam, że strzeliłem wtedy pierwszą bramkę z rzutu karnego na początku spotkania. Później na 2:0 podwyższył Grzesiek Pater, a Legia była w stanie odpowiedzieć tylko jednym golem. Ten tytuł smakował wtedy rzeczywiście wspaniale.

Były jednak i takie momenty, kiedy to Legia była górą. Która porażka najbardziej bolała?
Chyba ta z wiosny 2005 roku, choć miała wymiar jedynie prestiżowy. Znów mogliśmy przypieczętować mistrzostwo na Legii - i z takim zamiarem pojechaliśmy do Warszawy. Zamiast jednak świętowania przyszła klęska, bo Legia rozbiła nas 5:1. Znów strzeliłem wtedy bramkę, ale wobec wyniku meczu, to trafienie nie mogło cieszyć. Był też taki mecz, którego nie przegraliśmy, ale remis był tak samo bolesny. Wiosną 2002 roku goniliśmy Legię w tabeli. W Krakowie szybko strzeliliśmy bramkę, mieliśmy kilka innych okazji, żeby podwyższyć wynik. Tymczasem w drugiej połowie wyrównał Stanko Svitlica i legioniści utrzymali nad nami kilka punktów przewagi. W praktyce wiedzieliśmy już po tym spotkaniu, że tytuł pojedzie do Warszawy. Tak się też stało.

Który z piłkarzy tamtej Legii najbardziej utkwił Panu w pamięci?

Jacek Zieliński. Może dlatego, że jako napastnik często grałem na niego. Również z tego powodu, że Jacek jako piłkarz to była po prostu klasa. Grał bardzo dobrze, twardo, czasami potrafił człowieka przestawić. Nie przekraczał jednak pewnych granic, był fair. A poza boiskiem to był bardzo sympatyczny kolega.

Właśnie, byliście wtedy z legionistami kolegami z reprezentacji. Jak układały się wasze stosunki na zgrupowaniach kadry?

Normalnie. Byliśmy rywalami w lidze, ale szanowaliśmy się wzajemnie. Gdy jechaliśmy na kadrę, ta nasza rywalizacja schodziła na dalszy plan. Liczyła się tylko wspólna gra dla narodowych barw.

Zostawmy na chwilę rywalizację Wisły z Legią. Proszę powiedzieć, czy to prawda, że o mały włos, zamiast na Reymonta trafiłby Pan na Łazienkowską?

Może nie aż tak, ale zainteresowanie Legii moją osobą rzeczywiście było, gdy jeszcze grałem w Lechu. Nawet więcej niż zainteresowanie, bo prowadzone były w sprawie mojego transferu rozmowy. W tym samym czasie chciała mnie sprowadzić do siebie również Wisła. Przy wyborze klubu brałem pod uwagę wiele czynników. Oczywiście finansowy, ale również to jak moje ewentualne przenosiny do Legii przyjęliby kibice Lecha, którzy wiadomo jaki mają stosunek do klubu z Warszawy.
Ostatecznie wybrałem Wisłę i nigdy później nie żałowałem tego kroku. Kibice w Krakowie chyba też nie...

W piątek będzie Pan oglądał kolejny mecz Wisły z Legią już z boku. Ma Pan jakieś przeczucia, jak będzie to spotkanie wyglądało?
Wiadomo jaka jest sytuacja w tabeli. Wisła już raczej szans na mistrzostwo nie ma, choć biorąc pod uwagę, jak zwariowana jest liga w tym sezonie, jeszcze nie przekreślałbym całkiem możliwości zajęcia miejsca w pierwszej trójce. Legia jest liderem, ale w Krakowie nie może się spodziewać łatwego meczu. Wisła to Wisła i ma obowiązek w takich spotkaniach grać o zwycięstwo. Tabela może pokazywać co innego, ale nasi piłkarze będą chcieli udowodnić na boisku, że są lepsi od legionistów.

I wierzy Pan w to, że ta rzesza obcokrajowców zdaje sobie w ogóle sprawę z tego, co w Polsce oznacza starcie Wisły z Legią?
O to trzeba pytać już ich samych.

Ale Pan jeszcze niedawno był w tej szatni jako zawodnik, więc pewnie ma swój pogląd na sprawę?
Powiem tak - to są zawodowcy, więc ja nie wyobrażam sobie nawet sytuacji, żeby mogli do takiego spotkania podejść w sposób inny niż w pełni profesjonalny.

Legia będzie w tym sezonie mistrzem Polski?

Dla mnie jest w tym momencie głównym faworytem. Prowadzi w tabeli i mimo ostatnich problemów gra w miarę równo. Patrzę na Śląsk i jakoś trudno mi uwierzyć, że wrocławianie będą skutecznie gonić Legię. Może zrobi to Ruch, który rzeczywiście jest bardzo solidny w swojej grze. Tak jak jednak powiedziałem wcześniej, w tym roku liga jest wyjątkowo zwariowana, więc tak naprawdę wszystkiego można się spodziewać.

Rozmawiał Bartosz Karcz

Trwa plebiscyt "Superpies, Superkot!". Zgłoś swojego zwierzaka i zgarnij dla niego nagrody!

Euro 2012 coraz bliżej! Zobacz, co będzie się działo w Krakowie

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska