Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żyłaby, gdyby zadbano o wentylację

Paweł Szeliga
Paweł Szeliga
archiwum domowe
Jesienią 2014 r. Agnieszkę Czernek zabił czad, a jej chłopaka Karola cudem udało się uratować. Rodzice studentki wytykają błędy prokuraturze, która umorzyła śledztwo w sprawie jej śmierci.

Rachunki i dusza artysty
Agnieszka żyła z głową w chmurach. Z jej twarzy nigdy nie znikał uśmiech, była urodzoną optymistką, z artystyczną duszą. Ozdabiała kubki i butelki wymyślnymi wzorami. Mimo to wybrała rachunkowość, żeby szybko się usamodzielnić i ulżyć rodzicom, którzy finansowali jej studia.
- Była naszym motylkiem, iskierką, wnoszącą blask do naszego życia - mówi jej mama Anna Czernek. - I nagle to życie się nam zatrzymało.
Od października Agnieszka mieszkała ze swoim chłopakiem Karolem na stancji w kamienicy na krakowskim Podgórzu. Ich współlokatorką była córka właścicielki mieszkania Natasza.
4 listopada, w dniu imienin Karola, wróciła do domu po południu i zamarła za progiem, widząc martwego kota Kokosa pod drzwiami łazienki. Gdy drżącymi z przerażenia rękami pchnęła drzwi, w wannie leżała martwa Agnieszka. Obok niej niedający znaku życia Karol. Potem się okazało, że próbował ratować dziewczynę, która nagle źle się poczuła, ale i on stracił przytomność. Wyciągnięto go ze szponów śmierci dosłownie w ostatniej chwili.
Mnóstwo błędów i usterek
- Obudziłem się w szpitalu, tyle pamiętam - mówi Karol, który z trudem dochodzi do siebie po stracie narzeczonej.
Biegły z zakresu instalacji i urządzeń gazowych oraz przewodów kominowych Krzysztof Mozolewski stwierdził, że w mieszkaniu doszło do licznych nieprawidłowości, mających wpływ na bezpieczeństwo lokatorów. W kuchni, w której zamontowano piec gazowy z otwartą komorą spalania nie było kratek wentylacyjnych, a w łazience, wbrew zakazowi kominiarza, zainstalowano mechaniczny wentylator, który podłączono do nieszczelnych wentylacyjnych przewodów kominowych. Co istotne, instalując piec w kuchni nakazano wybicie otworów wentylacyjnych, którymi do wnętrza miałoby wpadać powietrze.
- Polecenia nie wykonano, i do tego zamontowano szczelną stolarkę okienną, która, jak wykazał biegły, całkowicie wyeliminowała naturalne ciągi powietrza - zwraca uwagę mecenas Zbigniew Kubicki, pełnomocnik rodziny Czernków.
Nieprawidłowości ujawniono podczas przeglądu kominiarskiego w sierpniu 2012 r. Kontrola przeprowadzona 24 października 2014 r. wykazała te same usterki. Zagrożenie trwało więc dwa lata i było realne, skoro niecałe dwa tygodnie po ostatnim przeglądzie tlenek węgla zabił Agnieszkę i omal nie pozbawił życia jej chłopaka Karola.
Śledczy nie widzą błędów
Choć dla rodziny sprawa wydawała się być ewidentna, Prokuratura Rejonowa w Krakowie-Podgórzu umorzyła śledztwo w sprawie tragedii na stancji.
- Wybieliła administratora, właścicielkę mieszkania i kominiarza, który nie odniósł się do zaleceń poprzedniej kontroli - przekonuje Anna Czernek. - Zamknięto sprawę, jakby nic złego się nie stało.
Uzasadnienie umorzenia śledztwa zszokowało rodziców Agnieszki. Prokuratura przekonywała, że nawet zastosowanie się do zalecenia kominiarza, który sugerował stosowanie tzw. mikrouchyłów w oknach i tak nie mogło zapobiec zatruciu czadem. Śledczy podkreślili, że administrator podjął próbę wykonania napraw, ale nie zdążył ich zrealizować, zanim wydarzyła się tragedia. Według prokuratury nawet fakt, że w kanale spalinowym kotła w kuchni wykazano całkowity brak ciągu kominowego nie oznacza, że ten stan utrzymywał się stale. Śledczy powołują się na biegłego, który przyznał, że feralnego dnia doszło do kumulacji wielu czynników, które istniały od lat, a 4 listopada doprowadziły do tragedii. Ostatecznie nie znaleziono podstaw do przedstawienia komukolwiek zarzutu narażenia lokatorów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia lub nieumyślnego spowodowania śmierci.
- W toku śledztwa stwierdzono pewne uchybienia - przyznaje Elżbieta Doniec, prokurator rejonowy w Krakowie-Podgórzu. - Jednakże w oparciu o opinię biegłego, zgromadzoną dokumentację i zeznania świadków prokurator uznał, że nie doszło do zrealizowania znamion wyżej wymienionych występków.
Ostatecznie sprawę potraktowano jak nieszczęśliwy wypadek, a nie "intencjonalnie ukierunkowany proces", za który można by kogokolwiek obwinić.
Pełnomocnik rodziny Czernków złożył już w krakowskim sądzie zażalenie na postanowienie o umorzeniu. Rodzice zmarłej studentki liczą, że sąd nakaże prowadzenie śledztwa i tak łatwo sprawy nie zamknie.
- Nie chcemy się na nikim mścić, bo to życia córce nie wróci - przekonuje Anna Czernek. - Chodzi nam o to, by podobnych błędów już nie popełniono. By nikt nie musiał rozpaczać tak jak my rozpaczamy po naszym dziecku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska