- Dzwoniły do mnie osoby z bardzo różnych miejsc w całym kraju, a nawet z zagranicy, które film zobaczyły w telewizji i bardzo im się ta forma promocji miasta spodobała. Pojawiły się nawet głosy, że gdyby nie było informacji o tym, że chodzi o Tarnów, to spokojnie można byłoby sądzić, że jest to reklama któregoś z włoskich, śródziemnomorskich miasteczek - opowiada Maria Zawada-Bilik, dyrektorka Wydziału Marki Miasta.
Spot powstał z nakręconego kilka lat temu na zamówienie miasta, ponadtrzyminutowego filmu promującego Tarnów. W oryginale wystąpili m.in. tarnowscy urzędnicy (np. Grzegorz Gotfryd), a nawet prezydent Tarnowa Ryszard Ścigała. W mocno skróconej wersji, która prezentowana była od 11 do 18 lipca na antenie m.in. AXN, TVN 24, Discovery Channel, TVN Style, MTV Polska, nSport, Animal Planet czy Ale Kino+, scen z udziałem urzędników nie było.
- Mogliśmy wybierać pomiędzy tym, że wyświetlimy góra kilka razy reklamówkę miasta w pełnej wersji albo postawimy na intensywną kampanię. Dzięki temu, że skróciliśmy spot do 15 sekund, Tarnów był w tym czasie rzeczywiście widoczny w telewizji. W ciągu tygodnia wyemitowano go ponad 500-krotnie - mówi Maria Zawada-Bilik.
To pierwsza o tak dużym zasięgu kampania promocyjna Tarnowa w telewizji. Kosztowała miasto w sumie 22 tysiące złotych. W przeliczeniu daje to niewiele ponad 40 złotych za emisję każdego ze spotów, co jest porównywalne z ceną emisji reklamy w lokalnej stacji radiowej.
To właśnie atrakcyjna cena sprawiła, że miasto skusiło się na propozycję dotarcia za pośrednictwem szklanego ekranu do setek potencjalnych turystów, którzy zachęceni reklamą, być może jeszcze w te wakacje przyjadą zobaczyć polski biegun ciepła (miasto nadal promuje się tym sloganem, choć w świetle ostatnich afer niektórzy złośliwie twierdzą, że jest to polski biegun, ale... korupcji).
- Kilka lat temu, gościliśmy grupę dziennikarzy z Japonii. Pokazaliśmy im miasto, porobili zdjęcia i odjechali - opowiada Marcin Pałach, dyrektor Tarnowskiego Centrum Informacji. Po jakimś czasie, przez przypadek, wpadł mu w ręce japoński przewodnik po Europie Centralnej, w którym na kilku stronach dokładnie opisany został Tarnów. - Japończycy, którzy wcześniej jedynie przejeżdżali przez miasto w drodze do Zalipia, teraz obowiązkowo zatrzymują się również u nas. Oglądają Rynek, ratusz, katedrę, chodzą po Burku i Starym Mieście - wylicza.
Tarnów turystycznie dużo zyskał dzięki autostradzie, choć bliskość Krakowa nie jest w tym przypadku atutem. - Rzadko zdarza się, aby ktoś tutaj nocował. Wpadają góra na kilka godzin i najczęściej tego samego dnia wracają do hoteli w Krakowie - zauważa Marcin Pałach.
Pół miliona turystów
A W ubiegłym roku - według wyliczeń Tarnowskiego Centrum Informacji - Tarnów odwiedziło ok. pół miliona turystów, w tym 70 tysięcy z zagranicy. Miasto znajduje się na tzw. szlaku żydowskim, stąd liczną grupę odwiedzających stanowią mieszkańcy Izraela i Stanów Zjednoczonych. Jest też jednym z miejsc, które podczas wycieczek po Polsce obowiązkowo odwiedzają Węgrzy. Tarnów zabiega o to, aby znaleźć się także na szlaku miejsc związanych z osobą Jana Pawła II, które chętnie odwiedzają zwłaszcza Hiszpanie.
Na szeroko pojętą promocję (spoty telewizyjne, gadżety, imprezy) w budżecie miasta zapisano blisko 1 mln zł. Dla przykładu, niewiele większy pod względem liczby mieszkańców Płock ma na ten cel kwotę 10-krotnie większą.
Napisz do autora:
[email protected]
CO TY WIESZ O WIŚLE? CO TY WIESZ O CRACOVII? WEŹ UDZIAŁ W QUIZIE!"
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić! Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!