- Z usług PKO SA korzystam od 20 lat. Mam tam konto firmowe. Dwa lata temu założyłam lokatę dla VIP-ów. Pracownica banku co miesiąc telefonicznie informowała mnie o odsetkach - opowiada Anna Z., która prowadzi biznes i nie chce ujawniać swojego nazwiska. - W lipcu zaniepokoił mnie fakt, że bank nie przelał podatku do Urzędu Skarbowego. Wtedy w dyrekcji banku usłyszałam, że moja doradczyni została zwolniona w trybie natychmiastowym. Powiedziono mi, że nie mam żadnej lokaty. Moje pieniądze zniknęły. A gdzie była kontrola bankowa, co robiła dyrekcja?
Kobieta doniosła na bank do prokuratury. Tymczasem w banku trwa kontrola. "Prowadzone jest postępowanie wyjaśniające" - pisze do klientów pełnomocnik PKO SA w Warszawie, Krzysztof Gerłowski.
Sprawa jest rozwojowa, na razie tylko kilku klientów powiadomiło prokuraturę o popełnieniu przestępstwa przez dyrektora i pracowników banku. Policja szuka innych oszukanych osób.
- Prowadzimy postępowanie w sprawie defraudacji pieniędzy. Czekamy na ustalenia banku, więc nie będziemy podawać kwot - mówi Tomasz Ozimek z Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
W centrali banku w Warszawie zapewniają, że wszystko się wyjaśni i przepraszają klientów za niedogodności.
- Ze względu na prowadzone postępowanie nie komentujemy tej sprawy - mówi Mirek Kuk, który pełni obowiązki rzecznika prasowego PKO SA.
- Straciłam dorobek całego swojego życia i zaufanie do banków - mówi Anna Z.
- Nasza była pracownica przebywa obecnie w szpitalu psychiatrycznym - usłyszeliśmy w banku.
Pilnuj swojego konta bankowego
Roman Sklepowicz, prezes Stowarzyszenia Pokrzywdzonych przez System Bankowy i Prawny.
Bank to instytucja zaufania publicznego, obywatel nie ma bezpośredniego nadzoru, odpowiedzialnymi za nasze pieniądze są pracownicy i dyrekcja. Ale w banku zdarzają się wewnętrzni złodzieje. Dlatego zakładając lokatę trzeba sobie zastrzec w umowie comiesięczny wydruk stanu konta z tej lokaty. Można także prosić o systematyczną kontrolę lokaty przez dyrektora.
Beata Marciniak
