W stenogramie przerażające wrażenie robi chaos, jaki panował w kokpicie i bezradność lotników. Ktoś tam mówił: "...uspokójcie się, proszę". Może gdyby mieli więcej czasu, wszystko skończyłoby się szczęśliwie, ale mieli tylko sekundy.
My, żywi, też pędzimy, ale czasu na myślenie o tej katastrofie mamy nieporównanie więcej. Już pięć lat trwa śledztwo. Komisje, instytuty badawcze pracują pełną parą. Mamy coraz więcej mniej lub bardziej poważnych analiz, wypowiedzi ekspertów i interpretatorów. Jednak i nas męczy chaos, sprzeczne sygnały i bezradność.
Aż chciałoby się poprosić: uspokójcie się!
Ale przecież nikt nie posłucha.
Zastanawiam się, gdzie my w końcu wylądujemy?