Chilijczyk Ignacio Casale, który wygrał ten etap, ma ponad 36 godzin starty do Polaka. Krakowski przedsiębiorca i filantrop wczoraj miał więc „czas”, aby docenić czar pustyni.
- Pokazała nam swoje wspaniałe oblicze, całą paletę kolorów – opowiadał Sonik. – Można też było surfować po piasku – dodał zadowolony. Nie obyło się jednak bez przygód. – Dwa razy wpadłem w spore dziury. Na szczęście bez konsekwencji – przyznał.
Twierdzi też, że amortyzatory w hondzie TRX są zbyt miękkie. – Dwa razy uderzyłem podłogą o piasek. A to bardzo źle działa na moją obręcz barkową. Musimy więc popracować nad tym, aby jazda była bardziej komfortowa – mówi Sonik.
– Nie napinam się. Jadę rozważnie, choć szybko. Moim celem jest utrzymanie prowadzenia w generalce – przyznał krakowianin. Po niepowodzeniu na Dakarze, zdobycie Pucharu Świata to jego najważniejszy cel w tym roku.